dziś od rana miałam czarną komedię... wyszliśmy razem z Onym z domu, ja do pracy samochodem a on pieszo do kościoła na Mszę, w połowie drogi uświadomiłam sobie że nie mam kluczy do samochodu więc pożegnaliśmy się i ja wróciłam po klucze, Ony jeszcze pyta czy mam klucze od domu, a ja że mam... dochodzę do drzwi i jednak kluczy nie mam, mam cały plik ale nie TYCH właściwych... wracam i próbuję dostrzec jeszcze Onego w dali, ale nic z tego... więc pędzę na autobus i już w głowie obmyślałam że zadzwonię do koleżanki i powiem że się spóźnię, nie wspominając o całej strategii popołudniowej.. dochodzę do przystanku a tu podjeżdża autobus, ja do portfela po pieniądze na bilet, ale zamiast 2 zł mam 1 zł... kupuję bilet za 1 zł i modlę się żeby mnie nikt nie złapał dojeżdżam do pracy o prawidłowej godzinie tylko nie wiem jak mi się to udało
teraz jestem na etapie przebudowy mojego popołudnia i wieczora.. swoją drogą bardzo spodobała mi się jazda autobusem, chyba się przesiądę
radosnego dzionka
Komentarze do wpisu
* dodano: 26 stycznia 2010 8:53
obyło się bez tragedii i było lepiej niż myślałam 🙂
Twórca...: basja
* dodano: 22 stycznia 2010 20:26
Taki zakręcony początek dnia, a Ty mimo wszystko z uśmiechem :-)) ciekawa jestem tej popołudniowej tragedii w takim razie 😉
Twórca...: zapałka