Przeskocz do treści

coś się dzieje

Nerwowo od kilku dni mamy, bo znaleźliśmy klienta na nasze mieszkanie, ale on nie mógł znaleźć na swoje. I znalazł! I do końca tygodnia się okaże czy dostanie kredyt, a na 90% otrzyma. A nerwowo jest, bo jakoś tak przeprowadzka staje się realna i niby człowiek o tym wiedział, ale i tak jest zaskoczony 😉 hehe coś się kończy, coś zaczyna. A my z remontem w lekkim polu, a przynajmniej takie mamy poczucie. Teraz jednak nie za wiele zależy od nas tylko kolegi naszego czy uwinie się szybko z instalacjami.
Ja pewnie zaniknę z netu na jakiś czas, bo z komórki pisać nie umiem, ale za to pewnie Was odwiedzać częściej będę, bo to umiem 😉

W moim przypadku rezygnacja (lenistwo!!!) z planowania obiadów negatywnie się na nas odbija, bo mam poczucie pustki w głowie i nigdy nie wiem co mam gotować, że nie wspomnę o zakupach. To jakiś koszmar od jakiegoś czasu. A było już dobrze! Nawyk chyba za słabo wykształciłam w sobie 😉
Przemyślałam temat, poszukałam fajne blogi kucharskie i.... zdecydowałam się, że stworzę własną szkołę gotowania swego hehe... Będę się uczyć się zdrowe i smaczne obiady gotować, a wcześniej je planować, co jednocześnie ułatwi mi robienie zakupów 🙂
Na pierwszy rzut w sobotę zrobiłam TE kotlety. Mniam!

pyszne!

Święto mam swe osobiste, bo Marcelina od dwóch dni nie jest ubrana na różowo znaczy do właściwych ubranek urosła 😉
I wrześniowy Mikołaj ją nawiedził w niedzielę - nadmiar zabawkowy powstał.
I głośno krzyczy "aaaaaaaaaaaa" i "eeeeeeeeeeee".
I rozmawia ze słoniem Stefanem długo i namiętnie podgryzając mu trąbę przy okazji 😉
I siedzi mi na kolanach już.
I przestała być malutką dziewczynką, taką tyci - tyci. Duża się zrobiła 😉
I 3 miesiące już skończyła.

 

PS. Postępy blogowe zrobiłam, bo jednak COŚ działam 😉

12 myśli na “coś się dzieje

  1. Promyczek

    ech gdzie te czasy gdy moje dziecie spokojnie na macie sobie leżało:):) Piękna Marcelinka, 3 miesiące to już poważna sprawa 🙂
    Ja to tak opuściłam się w gotowaniu, że szok, ale nie mam kiedy bo Mati ciągle stoi i ciągnie mnie za nogi 🙂 małż ma wolne teraz więc trochę nadrabiam 🙂

    Odpowiedz
    1. basja

      hehe Ty mnie nie strasz ;p
      a mnie nikt nie ciągnie i tez się opuściłam 😉 wprawdzie głodni nie jesteśmy ale denerwuje mnie już to. Ony zupy zaczął przynosić z pracy hehe pewnie się zasmucił mym brakiem weny 😉

      Odpowiedz
    2. Promyczek

      Nie straszę 😛 ale jeszcze trochę i Marcelinka będzie w każdej mysiej dziurze w domu 🙂 oczywiście im bardziej zakazane miejsce tym bardziej ciekawe 😛
      Hehe biedny Ony 🙂 u nas mąż je obiady w pracy a ja dla siebie na szybko coś przygotuję i tyle z gotowania:/

      Odpowiedz
  2. Kama

    Rośnie Wasz skarbek! W oczach 🙂
    Jak moje były takie maluśkie, leżały w leżaczku w kuchni a ja szalałam przy garach 😉 ciągle gadaliśmy, miały mnie na oku, więc nie krzyczały jak to bywało, gdy leżały w łóżeczku 🙂 ach gdzie te czasy..... 🙂

    Czyli... przeprowadzka jeszcze w tym roku? Myśmy przenieśli się co prawda w maju, ale nie miałam ni łazienki ni kuchni, mimo to było wspaniale 🙂 Trzymam kciuki za gotowanie i całą resztę 😉

    Całusy!

    Odpowiedz
    1. basja

      jak jestem w kuchnie to ona ze mną i dyskutuje ze mną i obserwuje co się dzieje. Rzadko zostawiam ją w łóżeczku, wszędzie przenoszę ją w leżaczku za sobą 🙂
      No niby w tym roku, ale my z Marcelą do moich rodziców najpierw dopóki nie założą instalacji wszystkich. Ony skończy pokój i wtedy dopiero ostateczna przeprowadzka 🙂

      Odpowiedz
    2. Promyczek

      Moje dziecię nie chciało ani w łóżeczku ani w leżaczku, tylko na moich rękach i na moich piersiach kiedy słyszał moje serce, więc całymi dniami leżeliśmy, ja na łóżku Mati na mnie 🙂

      Odpowiedz
  3. Żona

    Jak te dzieci szybko rosną:) A jeszcze tak niedawno opisywałaś jeszcze ciążę i poród... 🙂
    Leżaczek fajna rzecz:) Też zawsze taszczyłam go do kuchni.
    Z biegiem czasu jednak trzeba coś nowego wymyślać, żeby spokojnie móc coś zrobić- u nas teraz furrorę robią foremki na babeczki, ja robię obiad, a mały siedzi na podłodze i je przekłada... wkłada jedną w drugą... i odwrotnie... i do buzi... i do rączki... i jest chwila spokoju:)
    A przekonała się maleńka do chusty? 🙂

    Odpowiedz
    1. basja

      owszem, teraz przeskoczyłyśmy z elastycznej na tkaną i jest super. Marcela nie lubi tylko stać w chuście np. w kolejce czy kościele. W ruchu jest ok, bo może wszystko ogladać 🙂

      Odpowiedz
  4. Avelina

    Nie pisałam wcześniej o mojej wizycie w ZG gdyż jechałam z wycieczką, a wówczas rzadko jest czas wolny na spotkania. Liczę, że następnym razem się spotkamy gdy będę w okolicy.
    Córeczka cudowna, rośnie jak na drożdżach. Pozdrawiam 🙂

    Odpowiedz
  5. Jaszka

    Ale już duża dziewczynka:) I jako cudze dzieci szybko rosną 🙂
    Basiu aż mi wstyd jak czytam o Twoich planach i działaniach. Podupadłam i to straszliwie i chyba już nie wierzę... a to prawdopodobnie najgorsze... Niech Pan Bóg błogosławi Ciebie Basiu i wspiera w Twoich planach 🙂

    Odpowiedz

Zostaw dobre słowo :-)