Dzień z życia. Tak mnie dziś naszło, że zapisze sobie na pamiątkę mój dzisiejszy dzień 😉 Za pięć lat pewnie będzie zabawnie się czytać 😉
5.30 Mąż mnie budzi, bo nie może znaleźć dokumentów. Oczywiście, że nie wiem gdzie są, ale myślę 'o fajnie, wstanę przed wszystkimi, będę mieć czas dla siebie w CISZY'. Wstaję, biorę letrox i dziękuję Bogu za ciszę
5.45 Antka słychać, idę go karmić. Najadł się, ale nie zamierza spać. Marcelina się obudziła i zabawia Antka na wesoło i głośno 😉 Józek jeszcze daje radę i śpi przy tych dźwiękach. Myśl: długo pobyłam sama 😉
6.15 Zarządzam wstanie chcąc oszczędzić Józka... hahah.. nim wstałam Józek też 😉 Witaj nowy dniu!
Poranna toaleta. Marcelina dalej bawi się z Antkiem. Józkowi daję ubrania do założenia. Wstawiam wodę na kawę. Ubieram Antka. Reszta już się bawi w najlepsze. Ogarniam sypialnię i łazienkę (lubię mieć czysto jak wychodzę z sypialni).
7.30 czas o śniadaniu pomyśleć (w duchu myślę jakoś szybko ;)). Towarzystwu podrzucam Antka. Idę na dwór - otwieram kury. Wracam. Włączam pranie. Robię pankejki w nadzieją, że Józek zje, bo ostatnio kiepsko mu idzie.
7.50 zastanawiam się po co robiłam kawę 😉 Dzwonię do mamy powiedzieć jej dzień dobry 🙂
8.10 Po śniadaniu i ogarnięciu kuchni. Robię po raz drugi i po raz pierwszy ją piję 😉
8.30 Antek wyraża zainteresowanie jedzeniem i drzemką. Korzystam - czytam, ale tylko 5 minut, bo reszta przychodzi ze swoimi książkami i jest poczytaj mi mamo. Czytamy, rozmawiamy.
9.30 Wyganiam towarzystwo, Antek się budzi. Ogłaszam, że nadchodzę z miotłą do ich pokoju 😉 Panika i błaganie: mamo jeszcze 5 minut 😉
Przychodzi mi myśl: Modlitwa przed działaniem! Cichaczem kładę im Antka, który pożera ich wzrokiem i uciekam 😉
Wyciągam Pismo św. Słowo - ono mnie zawsze porządkuje, napełnia pokojem i Bożą Obecnością. Kończę pisać refleksję, myśli i słyszę nadciągające tornado 😉 Uprzedzam fakty i idę z miotłą ( u nas świetne działa ;)) Jak posprzątają to ok, ale jak nie to miotła działa i sprzątają szybciej 😉
10.15 Ogłaszam wyjście podwórkowe. Pakują zwierzątka, ubierają się. Ubieram Antka, wyciągam pranie. Ich już nie widać - żyją swoim światem. Znajdują pierwszą biedronkę tego roku. Antek śpi, a ja się cieszę i idę sprzątać grządki. W drodze stwierdzam, że fajnie wypić kawę na podwórku 😉

Mam kawę. Ogłaszam akcję bielenia drzew (jakoś późno w tym roku), każdy ma swój pędzel, wyznaczone drzewka i po 40 minutach mamy finał na biało 😉
Komórka wszczyna alarm - 12.00 Anioł Pański. Idziemy do domu.
Czas na przygotowania obiadowe, słucham podcastu "Więcej niż edukacja", Marcelina robi jakieś zadania. W międzyczasie karmię i czytam. Obiad.
Piękna pogoda, żal nie korzystać - znowu wyjście podwórkowe. Antek gotowy do spania. Śpi. Reszta biega. Ogarnęłam część pozimowych rabat kwiatowych, wyznaczyłam nowe i doszłam do ogródka. Ony przyjechał z pracy. Wracamy do domu.

15.00 Koronka, karmienie, kawa. Wyciągam kolejne pranie.
16.15 drugi tydzień oglądamy "domy z potencjałem".
17.00 Jedni mają dość, inni dokazują. Antek nie wie co chce 😉 ja ćwiczę 🙂
18.00 Marcelina chyba się przeziębiła i zarządziła, że idzie już spać. I usnęła! Antek poszedł w jej ślady - śpi! Wychodzę do Onego i mówię: ten wieczór będzie nasz :))) Śpią! Józek ledwo zipie 😉
hahah naiwna ja 😉
19.00 Marcelina z gorączką 38,5, Józek ze smrodkiem w majtkach, a Antek już się wyspał 😉
20.00 sytuacja opanowana - 20.30 wychodzę, bo śpią 😉
Myje naczynia. Rozmawiamy.
Robię jeszcze pit za zeszły rok.
Jakaś strona mnie wciąga - czytam. I wreszcie pisze wpis, bo na bank później już tego nie napiszę.
A teraz czas spać 🙂
Dobranoc!
