Przeskocz do treści

1

mam normalnie kołomyje we głowie... czy można jakoś nauczyć się zdecydowania i wytrwałości w podjęciu decyzji?? taka lekcja jest PILNIE!! potrzebna:) bo ja już się w duchu podjęłam chyba pewną decyzję, tylko mam za miękkie serce do wykonania:/ a może zrobię po prostu 'chlast - plast' i już:)

mój weekendzik będzie z tych luzacko - imprezowych... dziś po pracy idę w końcu do mego ulubionego ogródeczka, w końcu szkołę skończyłam i mam teoretycznie więcej czasu:) jutro idę z rańca na grzybki do lasu i tez do ogródeczka dokończyć dzisiejsze dzieło.... a sobotę uwieńczę imprezą u mej siostrzyczki, bo ma 25-lecie ślubu..dziś nabiegałam się z bratową nad zbiorowym prezentem [pierwszy raz zrobiłyśmy taką akcję i chyba się przyjmie]...

w niedzielę rano, znów przejadę koło MM, bo jadę do Poznania na targi rolniczo-turystyczne i wrócę wieczorkiem:)

zapisałam się do portalu http://www.nasza-klasa.pl/ i znalazłam znajomych ze studiów... dowiedziałam się wiele ciekawostek co z nimi się dzieje... jednak życie jest zaskakujące:)

* * *

z wieści natury refleksyjnej.... chyba straciłam wszelkiego ducha wznioślejszego... od poniedziałku zabieram się za porządki, chyba zacznę od domowych (bo łatwiejsze) i życiowych (zdecydowanie trudniejszych)... wzorem Poly lepiej być przygotowanym do zimy i posprzątać:)

udanego i radosnego weekendu życzy Basiula

1

witam:)

no i po rozmowie, nawet nie miałam czasu się nad nią zastanawiać, nie było tak strasznie, ale wiecie pierwsza rozmowa od dłuuuuższego czasu i dlatego tak się bałam... było czysto teoretycznie i nawet całkiem miło... maja się odezwać, ale ja już dowiedziałam się pokątnie że się nie dostałam, bo było ustawione pod jakąś babeczkę... nie zdenerwowałam się, ciesze się że byłam i wiem na czym polega... następnym razem będzie mniej stresu:))

przed weselem, wesele i po weselu:) postaram się wieczorem cosik o nim skrobnąć, bo ja na nic czasu nie mam, na odpalenie wieczorem kompa też niestety.. może zimą będzie łatwiej... jak moje życie towarzyskie się rozbujało na maksa, a dodatkowo tyle się dzieje.... ale nie narzekam, bo może być pusto.. i ogródek wzywa, woła...

myślałam też o czasowym zawieszeniu bloga, bo brak mi na niego czasu, na odwiedziny u Was, nie wspominając już o komentowaniu [tu Basia się zawstydziła i spłonęła rumieńcem ]... wstyd mi że aż hej... a o moim forum już nie wspomnę

kurczę ten CZAS.... muszę jakoś się usystematyzowac po sezonie urlopowym:) chyba że u mnie brak normalności to normalności

1

wczoraj znalazłam się  zaplanowanym trafem na winobraniowym jarmarku w celu znalezienia sukienki na wesele, które mam w przyszłą sobotę... i znalazłam po 40 minutach szukania, ale  nie na jarmarku tylko w sklepie:) otóż mój zakup to 2 spódnice i gorset... jedna w kolorze ładnego fioletu, druga czarna, a gorset jest kremowy ze złotymi refleksami i pasuje do obu spódnic:) więc mam dylemat.. hehe.. fajnie mieć takie dylematy:)
wczoraj z koleżanką się pocieszałyśmy, że nasz urok osobisty wraz z inteligencją przekonaja Szanownego Pana Profesora, że zasłużyłyśmy na zdanie egzaminu:) jakoś trzeba się pocieszać przy stwierdzeniu pustek w głowie;)
wczoraj również byłam na koncercie zespołu The FOO, w którym występuje mój siostrzeniec..  i było całkiem sympatycznie, pośpiewalam, spotkałam duuużo znajomych, których dawno nie widziałam:) wreszcie mogłam zapoznać Onego z moją Asią:)) ehh.. fajnie było.. pozytywnie nakręciło mnie do życia...
jutro jadę sobie z Onym do Torunia zobaczyć go jeszcze trochę, a w niedzielę na obronę...uff...
zakręcona Basia życzy Wam udanego weekendu zaskoczony