Dzień dobry jeszcze w październiku! Mamy się dobrze, nawet bardzo dobrze 🙂 Nie wiem znowu jak dojść do komputera.. haha.. znaczy nie wychodzi mi. W dzień tematy same wyskakują 'do napisania koniecznie'. Myślę sobie, że wieczorem usiądę i napiszę choć parę słów, bo wiele wydarzeń/spraw/myśli mi ucieknie. Wieczorem jednak wygrywa Mąż, film i książka 🙂
Antoni bowiem jest cudny chłopak. Kocha matkę, bo w nocy śpi 😉 W dzień generalnie też śpi, ale zdarzają się dni kiedy ogłasza głośno i wyraźnie: "Matko poleż ze mną albo mnie noś", więc spełniam takie jego prośby też 😉 W ten sposób mamy nowe rytuały z dziećmi - zasoby domowej biblioteczki dziecięcej nam się wyczerpują w zadziwiającym tempie i przy okazji niejako ciekawe rozmowy prowadzimy. Dzieci i ich możliwości pojmowania, zapamiętywania wciąż mnie zaskakują!
Antoś podobny wizualnie jest do Józia, choć z Marceliny też coś ma - generalnie należy do rodziny 😉 Kolejny raz zaskoczona jestem jego maleńkością, rączkami, stópkami itd., choć położna mnie lekko obśmiała po spisaniu wagi Antka 😉
Z trójką widzę generalnie różnicę przy wpinaniu i wypinaniu dzieci z fotelików, bo mnie to trochę drażni. Reszty różnicy na razie. Marcelina jest przecudną siostrą, bardzo opiekuńczą, wrażliwą i spokojną. Józek okazał dwa oblicza - Antka całuje non stop, a Marcysię w nocy bije... na szczęście mija chyba już! Po powrocie ze szpitala dzieci jakieś duże mi się wydały, jakby miały przyspieszony kurs na rośnięcie 😉
W październiku jakoś tak naturalnie dużo zaczęło się dziać na polu a'la edukacyjnym. Piszę "a'la", ponieważ trudno jest mi jeszcze przestawić myślenie, że większość rzeczy, które robimy łapią się na edukacje. Jest tyle pięknych scen i wydarzeń z dziećmi. Nie mogę się nacieszyć, że mam możliwość to zobaczyć, usłyszeć. To wielka radość i dar od Pana Boga. To mnie motywuje do coraz bardziej świadomego wchodzenia w wychowywanie i nauczanie.
Bardzo polecam nowy magazyn KREDA, którego pierwszy numer ukazał się w poprzednim miesiącu. Tematyka dotyczy edukacji domowej, wychowania, rodziny. Generalnie myślę, że adresowany jest do rodziców, którzy chcą świadomie prowadzić swoje dzieci ku dorosłości, niezależnie czy edukując domowo czy posyłając do szkoły. Pierwszy numer mam przeczytany od deski do deski, bo nie da się czegoś pominąć, tak wiele ma ciekawej treści. Zakreślacz nawet poszedł w ruch 😉 Plusem tego magazynu jest tematyka tzn., że każdy kolejny numer będzie dotyczył innego zakresu w edukacji np. w listopadowym jest o edukacji finansowej. Jeszcze do niego wrócę i napiszę parę zdań, ale nie dziś.
Marcelina po domu już nie chodzi normalnie tylko kroczy i podskakuje tanecznym krokiem. Trafiła nam się naprawdę świetna Pani Nauczycielka w zespole tanecznym. Józek z nią śpiewa i tańcuje, aktualnie na liście jest "Czyżyku, czyżyku". Dodatkowo śpiewają na całego ze starą płytą Fasolek i bez nich też. Muszę to koniecznie nagrać, bo nie będzie to do odtworzenia! Najśmieszniejsze są sceny przy śniadaniu przy naśladowaniu duchów - łakomczuchów 😉
Moja historia porodowa nr 3.
Nie wiem czy napiszę swoją historię porodową nr 3. Na razie jeszcze we mnie to trochę pracuje i się układa. Najtrudniejszy pod względem psychicznym był dla mnie dzień przed porodem. Z perspektywy czasu widzę to tak jakby ktoś wyłączył mi logiczne i samodzielne myślenie. Nie umiem tego wyjaśnić, wytłumaczyć. Miałam poczucie osobistego dramatu i oddania tego porodu walkowerem. Zgodziłam się na cesarskie cięcie nie czekając na rozwój naturalny porodu. Noc przed operacją przeryczałam w poduszkę i spałam ok. 2 godzin.
Urodziłam przez cc w 40 tygodniu ciąży, dziecko po urodzeniu wg lekarza było z 37,5 tc. Poprzednie ciąże przenosiłam po ok 14 dni, więc i gdybym teraz zaczekała to byłby w normie. Sama cesarka była chyba dość trudna i długa. Aktualnie mam się bardzo dobrze, choć początek po był najtrudniejszy z dotychczasowych.
Mam żal do siebie, że nie poczekałam na naturalne rozpoczęcie/rozwinięcie porodu jak z Józiem. Modlę się tylko za to i uczę akceptować własny błąd, nie za wiele mogę więcej uczynić.
Najważniejsze, że jesteście zdrowi, pełni sił i radości. Nie miej do siebie żadnych żali - popatrz na Antosia jaki cudny i chłoń każdą chwilę. Czas tak szybko leci. Wszystkiego dobrego dla Was 🙂
chłoniemy, chłoniemy - dziękuję!
Basiu najważniejsze, że wszyscy zdrowi ! i jak to mówią nie ma co rozmyślać nad tym kto pochowa ostatniego ...
Muszę przemyśleć, bo to układa mnie wewnętrznie i porządkuje na przyszłość 🙂
Ja do dziś mam wyrzuty sumienia, że pierwszego synka nie udało mi się urodzić naturalnie. Niewiele było w tym mojej winy, po prostu akcja porodowa nie postępowała, a ja nie wiedziałam, co robić (po sukcesie drugiego porodu drogą naturalną, który przebiegał do pewnego etapu identycznie jak pierwszy, już wiedziałam, co w pierwszym poszło poszło nie tak i niestety, pewną winę miały położne, które zostawiły mnie samej sobie). Ale najstarszy jest okazem zdrowia, może tylko czasem skłonnym do histerii, ale to raczej charakter po mamusi się kłania, a mniej poród taki czy śmaki. Więc się nie przejmuj! Choć baby blues też swoje robi i łatwo się wtedy obwiniać.
Gratuluję Wam synka. Śliczny jest. I piękne imię - mój dziadek ma tak na imię. Łobuz był z niego w dzieciństwie, podobno wszystkie Antki są takie 😉
Pozdrawiam!
no to w teamie z Józkiem będzie wesoło ;)))
Cudowne rodzeństwo !!! Ważne, że wszyscy zdrowi i szczęśliwi !
Ps. Mój Jaś nie ma młodszego rodzeństwa a tak wszystkich bije ! 😛
uznajmy, że to przypisane do wieku i SZYBKO mija ;)))))