Rysunki M. z ostatnich 15 minut, powstałe " na kolanie". Rysuje i maluje naprawdę dużo, dziś zaczęłam porządki z jej pudłem plastycznym. Ciekawa jestem co znajdę 🙂








Małe rzeczy czynione z miłością zmieniają świat!
A bogate plany pisarskie miałam w listopadzie... hahaha.. no realne życie wymaga pewnego mojego konkretnego zaangażowania i działania, co skutkuje moim mocno ograniczonym wieczornym czasem - znaczy albo wybieram czas z mężem wieczorem albo usypiam z Antkiem czy Józkiem i budzę się ok. 22.30 mało przytomna, by stwierdzić że idę spać dalej 😉 Wyznaję bowiem zasadę, że skoro dzieci nie mogą w dzień komputera/bajki to i ja nie mogę korzystać (pomijam konieczności). Podobno przykład idze z góry 😉 Zostają wieczory, ale ostatnio wyglądają jak opisałam powyżej 😉
Dla mnie był inny niż zaplanowałam wstępnie. Na własny użytek nadałam mu temat "Pokora czyli moja droga do stajenki". Przynajmniej w jego trakcie byłam rozczarowana sobą, swą postawą a nade wszystko własnym językiem. Dopiero na sam koniec w Wigilię zrozumiałam, że właśnie taki miał być.
Dość nieoczekiwanie wzięłam udział w moim pierwszym kursie pt. "Zatrute myśli", które zorganizowała i prowadziła Agnieszka Pieniążek z Domowe zawirowania. Trwało tylko i aż 5 dni. Oczywiście nie wystartowałam tak jak było w planie, tylko z tygodniowym opóźnieniem, ale było warto! Przede wszystkim dlatego, że uświadomiłam mi jak bardzo galopują moje myśli, czasem nawet stadami, jak bardzo są nieujarzmione oraz zniekształcone. To generalnie porażające jak trudno mi je zatrzymać, uchwycić, bo czasem (nawet dość często) szybciej mówię czy wykonuję jakąś czynność niż potrafię sobie uświadomić myśl. Ten kurs to było świetne uzupełnienie mojego adwentu, by stanąć w pokorze.
Początek był obiecujący, potem była dziura 3 dniowa, a później znowu wróciliśmy na właściwe tory 😉 W tym też oparliśmy się o książkę Marka Kity "Wszyscy na Ciebie czekamy" z tym, że nie robiliśmy na dołączonym plakacie, bo nie mieliśmy go (w zeszłym roku wykorzystaliśmy), ale zrobiliśmy własny. Dodatkowo były zadania prawie na każdy dzień albo związane ze świętem lub świętym z danego dnia albo różne etapy przygotowania do świąt np. sprzątanie, pieczenie, kartki, nauka pieśni adwentowych itd. Na przyszły rok koniecznie muszę zrobić kalendarz adwentowy, wiem, że zawartość będzie podobna, ale w tym roku nie było i to był błąd. Dzieciom łatwiej sobie uzmysłowić jak zbliża się wydarzenie. Kolejny rok płyta z pieśniami adwentowymi dołączona do ww. książki była hitem 🙂
W pierwszą niedzielę Adwentu Antoni otrzymał sakrament Chrztu Świętego i oto stał się chwilowo najczystszym człowiekiem w rodzinie 🙂 Uroczystość generalnie fajnie się udała, o dziwo zdążyłam prawie ze wszystkim, było bardzo rodzinnie i swojsko. Trudno mi sobie wyobrazić organizację uroczystości poza domem, jakoś nie czuję tego.
Kolejny raz skorzystałam z dobrych rad Irenki i częściowo nawet skopiowałam menu 🙂 A powiem Wam, że ciasto Kinder Bueno wg tego przepisu jest mega! Polecam!
13 grudnia Marcelina miała swój pierwszy występ w zespole ludowym, wciąż nie mogę uwierzyć, że tak urosła i zaczął się kolejny etap pt. pierwsze coś-tam. 🙂
Zrobiliśmy kilka całkiem fajnych rzeczy, edukacja domowa w rodzinie to jest coś świetnego. Dla mnie jako rodzica też. Nie wiem czy uda mi się dotrzymać słowa, ale samej sobie obiecałam, że choćby komórką będę dokumentować co robimy, bo później już nie pamiętam. Kolejne rzeczy są przecież ciekawsze 😉
Nie wpadłam jeszcze na to jak robić ich selekcję pt. 'na pamiątkę'. Ma ktoś jakąś metodę albo pomysł?