Przeskocz do treści

4

Odzwyczaiłam się pisać i bywać tutaj oraz na forum.
Mam poczucie, że ten nasz brak stałego miejsca powoduje u mnie mocne rozbicie, nie umiem się poukładać, jakbym była w ciągłym oczekiwaniu.

Wiosną się za to cieszę bardzo. Jesteśmy już z Marcelą po pierwszym wianku z mleczy 😉
Jutro przymierzam się do zrobienia miodu z mniszka, ale inaczej niż w zeszłym roku. Jak uczynię to się podzielę przepisem.
Jaskółki nasze dziś wreszcie przyleciały i z tego powodu mamy święto własne 😉

Żyję w zasadzie myślami/planami tylko o przeprowadzce, remoncie i ogrodzie. Najbardziej mnie rozśmieszają osoby (w tym mój mąż), które myślą, że czekam na pełne zrobienie remontu, a ja naprawdę czekam tylko na wylanie podłóg. Tego się trzymam, bo inaczej będzie ze mnie świr 😉 A podłogę w przyszłym tygodniu mają wylewać!! :-)))

Folię czarną rozłożyłam zanim chaszcze na nowo się rozrosły, by mieć gdzie pomidory posadzić. Zastanawiałam się gdzie ją później rozłożyć i doszłam do wniosku, że chyba będę powoli kierować się ku miejscu przeznaczonym docelowo na ogród.
Jutro mam ambitny plan działania, zobaczymy na ile nasza panna pozwoli mi działać. Chcę sprzątać teren wokół domu i sprzątać, sprzątać, sprzątać.... (a i tak pewnie nawet 1/4 nie uda mi się posprzątać :-))) oraz mniej więcej już wyznaczyć dokładnie gdzie co ma być, bo u mnie plan to połowa sukcesu 🙂

 

 

A tak poza tym to życie biegusiem pędzi, powracają zapytania co dalej po macierzyńskim, Tymoteusz się nam narodził (uwierzcie, że już zapomniałam jak Marcelinka była malutka), jedziemy na wesele na drugi koniec Polski, pomidory poprzesadzałam, album - kronika Marceliny zaczęłam artystycznie obrabiać itd...

Pozdrowienia serdeczne ślę!