Przeskocz do treści

7

Przedwiośnie się zaczęło od trzech dni, czuć i słychać 🙂 Ptaki świergolą, klucze chyba kaczek wracają, słońce świeci, niebo niebieskie, trawa nam wschodzi, wapno dziś zalałam i drzewa będę bielić, plany ogrodowe w trakcie, nasiona wyjęte i spisane brakujące, a dziś po raz pierwszy przyzwoicie temperatura była odczuwalna ok. 8°C - żyć  nie umierać! 😉 A martwiłam się w styczniu, bo wcale nie miałam ducha ogrodowego, spał w najlepsze, ale się obudził 😉

Wstępny plan ogrodowy 2017 zrobiłam oraz dla pamięci rysunek z ogrodem z 2016 roku.
2016 rok był dla nas szczególny, bo był naszym pierwszym wyszarpanym z chaszczy sezonem ogrodowym. Zanim przejdę do 2017 może podsumuje w kilku zdaniach nasze działania ogródkowe w 2016 roku 🙂

Ze względu na poród nie wszystko zasiałam w czasie zamierzonym, generalnie do sierpnia cały czas miałam trzytygodniowy poślizg, ale co miało wzejść wzeszło i przyniosło owoc w postaci warzywa czy kwiatu. Brakowało mi miejsca na niektóre warzywa i był gdzieniegdzie ścisk 😉

Rabatę dużą kwiatową całkiem nową udało mi się zrobić, chyba w tym roku dopiero naprawdę pokaże piękno. Posadziłam, posiałam dużo kwiatów: rudbekie, jeżówki, malwy, komosy, maki, łubin, ostróżki, nagietki i jeszcze chyba z 20 innych. Część siałam tylko z zamiarem zbioru nasion i to się udało, mam dużo swoich nasion, za dwa tygodnie zacznę siew w doniczki i od marca będę tworzyć dalszy ciąg rabaty. W warzywniku tez nie brakło kwiatów, ale tam głównie zagościły: dalie, nagietki, aksamitki i cynie.

plan ogrodu 2016

Najradośniejszą sytuacją było wykarczowanie sporego terenu, co jeszcze zimą wydawało się niemożliwe.

Najtrudniejszą sprawą były pomidory, bo wszystkie zniszczyła zaraza w jeden wieczór. To był ból i łzy! Jeszcze zerwaliśmy zielone, niby nieskażone, ale one też zczerniały.

 

Rok 2017 - mam nadzieję, że będzie lepszy i  z mniejszym ściskiem w warzywniku 😉 Ogród też powoli już jest w sowim docelowym miejscu, będzie jeszcze za szklarnią powiększony, ale to już bez pośpiechu - w tym roku na pewno nie.

Maliny, truskawki i porzeczki przesadzone na jesieni, następne porzeczki i agrest ukorzeniają się w stodole, szklarnia ma na razie przygotowany teren i czeka na budowę - zobaczymy czy się uda o czasie, powoli przygotowuję się do wysiewu nasion do doniczek. W plan jeszcze nie wpisałam, gdzie co będę siać, ale muszę doczytać co - koło - czego - lepiej rośnie. Jakoś nigdy nie zwracałam na to uwagi, ale może to pomoże lepiej rosnąć/owocować.

Największą okołoogrodową nowością w tym roku będą kury. Mają już swe miejsce wyznaczone, teraz trzeba ogrodzić i mogą mieszkać 🙂

Kwiatowo - planuję zrobić dwie duże rabaty, nasion uzbierałam sporo, więc będzie bezkosztowo można obsiać. W przyszłym roku zapiszę się gdzieś na wymianę nasion, zawsze nowa krew dojdzie 😉
Najbardziej chyba nie mogę się doczekać zielenizny i kwiatów 🙂

plan ogrodu

 

Zaliczyliśmy kolejnego wirusa, ale mam nadzieję ostatniego i powoli dochodzimy do siebie. Styczeń w tym roku wyjęty z życiorysu, a nawet połowa lutego.
Dziś z Marcysią po raz pierwszy byłyśmy w miejscowej bibliotece, wypożyczyłyśmy 4 książki, ale już trzy przeczytane po wejściu do domu. Oczywiście jutro chce tam iść znowu 😉
Józek wozi wózkiem dla lalek Marcelinę i o dziwo przesuwa nogami, nie mogę się nadziwić. Ony sprzęt uruchomił po 4 latach, więc mamy raj muzyczny 🙂

6

Codzienność mknie,nie mogę uwierzyć, że Józef ma pół roku! Kiedy to minęło? Niby niedużo, a mam wrażenie jakby to wieki temu było i oczywiście te wieki Józek był z nami 😉 Nasz dostojny kawaler ma 10 kilogramów, ubiera się jakby miał 12 mcy, liczba zębów niezmienna - 8, czołga się, ostatnio sam wyszedł z fotelika, jak widzi Marcelinę to piszczy z uciechy,
Marcelina się zrobiła bardzo fajna wobec Józia, zabawia go, całuje, sprawdza czy się nie budzi i jakby co to donosi, ściska - przesłodka jest 🙂 Jednocześnie też zazdrosna jest, ale chomikuje w sobie, tylko po oczach widać. Mamy za kilka dni rocznicę zawarcia Sakramentu małżeństwa i nie mogę się nadziwić jak w stosunkowo czasie wszystko wywróciło się do góry nogami 🙂

dalie

Poza tym tak dużo rzeczy się dzieje w tak zwanym międzyczasie! Prawie co wieczór mam kłopot by sobie przypomnieć co się działo w dzień, nie wiem czy to dobry objaw 😉 Zdjęcia dziś zaczęłam letnie porządkować i od razu przypominają się różne wydarzenia czy wykonana praca. Nawet nie zdawałam sobie sprawy, że tyle i takie rzeczy zdążyliśmy zrobić.
Na przykład wczoraj niespodziewanie odezwał się do mnie Pan w sprawie mojego drzewa genealogicznego i.... przekazał mi skany ksiąg parafialnych parafii mojej mamy od 1868 do 1955 roku! Najpierw myślałam, że to żart, ale jak przejrzałam wstępnie i znalazłam moją mamę, dziadków to ONIEMIAŁAM z radości! Chyba dwie zimy poświęcę na przejrzenie całości 😉 Aktualnie mam 409 rodzin i 1229 osób, czuję, że będzie wzrost, bo np. znalazłam rodziców Pradziadka 😉

Od dziś mamy świeże, prawdziwe mleko od krowy i choć mieszkamy na wsi to krowy tu nie uświadczysz. Pachnie! Naprawdę pachnie, aż mi się dzieciństwo przypomniało. Część zostawiłam na ser, a resztę pewnie pochłoniemy. Jak będzie więcej to masło będę robić 🙂

maki

I podsumowanie ogrodowe powoli trzeba zrobić, bo nasionka już prawie zebrane, marchew prawie wykopana, truskawki posadzić w nowym miejscu, a ziemię Ony przekopie i zimo przybywaj 🙂
Onego chciałam pochwalić, bo wreszcie trawę zaczynamy siać! Znaczy teren powoli równy zaczyna być i powoli chaszczom mówimy 'papa'. Znów wiosny nie będę mogła się doczekać, by w pełni zobaczyć efekt 🙂

Maliny jeszcze zbieramy, choć trochę innego koloru, ale smakowo nadal świetne. O! Maliny jeszcze trzeba przesadzić 🙂

maliny

6

Od tylu dni zbieram się by napisać i jakoś mi nie idzie. Trzeba nad nawykiem pisania popracować 😉 Często pojawia mi się myśl: "o napisałabym o tym na blogu", ale nim znajdę się przy komputerze to już mi to odparowuje z głowy 😉
Najlepiej odświeża mi się pamięć przy oglądaniu zdjęć 😉

Akcja słoikowa ruszyła, w tym roku pierwszy do słoików miał zaszczyt wskoczyć bób i groszek, a dalej karuzela owocowo - warzywna się kręci 😉
Kwiaty z racji mego późnego siania powoli zaczynają rozkwitać i pokazywać swój festiwal barw. Jest pięknie, a jeszcze czekam na inną późną grządkę - jej to dopiero jestem ciekawa 🙂

 

Chrzest Święty Józefa za nami a to znaczy, że bezpieczny już jest i można być spokojnym o niego. Józiu cały chrzest się uśmiechał i zadowolony był, a potem dobrze współpracował 😉
Zestresowałam się dopiero po Mszy w trakcie wydawania obiadu, bo nie poszło tak jak chciałam i planowałam. Ale generalnie chyba fajnie było 😉

Kawaler wyluzowany po gościach 😉

Chciałam się pochwalić, bo baaardzo jestem z siebie DUMNA! Sama zrobiłam stronę internetową genealogiczną i wreszcie mam nad nią pełną kontrolę :-)))
Zatęskniłam za uzupełnianiem drzewa i poszukiwaniami, a mam ogromne - kilkuletnie zaległości. Dane z pliku świadczą, iż jest 1187 osób w drzewie, ciekawe do ilu wzrośnie po uzupełnianiu 🙂
A takich dzielnych towarzyszy miałam przy pracy 😉

Józinek właśnie dziś stał się szczęśliwym posiadaczem drugiego zęba i zaczyna wędrować po kocyku odpychając się nogami. I muszę nagrać jak śmiesznie się głośno śmieje 😉

Jeśli miarą szczęśliwości dziecka jest ilość brudu i siniaków to moja Marcelinka jest bardzo szczęśliwa. Mam nadzieję, że wyrośnie na czyste dziecko kiedyś w końcu 😉
Mój ogródek na szczęście w jej rękach jest nie zagrożony, czego się obawiałam po akcji wiosennej z kwiatkami. Za to wie co może i potrafi sama pójść na łowy 😉
Ukochanym słowem aktualnie jest 'taatusiu', a przezabawnie się słucha jak potwierdza 'taak, taak' i zaprzecza 'oooj nie, nie' - za każdym razem, nie wiem skąd jej się to wzięło, aż filmik nagrałam by kiedyś się posłuchała 😉

Gdzieś w międzyczasie gościa mieliśmy na kominie stodoły, koty pierwsze go wypatrzyły i patrzyły jak na ufoludka 😉 Nie byłoby to sensacyjne gdyby nie fakt długości pobytu - stał chyba godzinę czasu i dał przedstawienie czyszczenia piórek, rozpościerania skrzydeł itd. Cudnie to wyglądało, tylko w aparacie bateria mi padła.

Teraz to chyba posiedzę przy kompie, bo ŚDM się zaczęły to oglądam, śpiewam i zazdroszczę 😉