Tęsknie do pisania bloga regularnego, fajnie się czyta stare wpisy 🙂 Dziś zatem będzie wpis z codzienności naszej, domowej. Dwa dni mamy już przymrozki do -3, w sobotę zrobiłam ostatni bukiet z kwiatów, bo w niedzielę mrozik większość ściął. Dziś jeszcze poszłam z aparatem zrobić zdjęcia jesiennym różom, bo tak pięknie wyglądają!
Dziś był podwórkowy dzień, bo wreszcie słońce wyszło i nie padało. Część zabawek podwórkowych i basen schowałam z dzieciakami, trampolina się ino ostała jeszcze. Taras w miarę ogarnęłam, większość rzeczy powynosiłam i jakoś przestronniej się zrobiło 😉 W ogrodzie prace też ruszyły, połowa ziemniaków wykopana, część chwastów wyrwana. Może nie będę mieć statusu: Najgorsza Ogrodniczka Roku, może jeszcze się wybronię ;-)) Jutro jak pogoda pozwoli będziemy sadzić cebulki kwiatowe w trawniku. Dom z obiadem dziś leżał i kwiczał 😉
Edukacja była przyrodnicza, gospodarcza, muzyczna i społeczna 😉
3 szklanki cukinii starej na tarce o grubych oczkach, cukinia powinna być ze skórką (dokładnie odciśnij sok!) 1 duża marchewka obrana i starta na tarce 2 cebule obrane i drobno posiekane 4-5 ząbków czosnku obranych i posiekanych ½ szklanki oleju roślinnego ½ szklanki do wyboru: kaszy manny lub drobnej kaszki kukurydzianej lub tartej bułki ½ łyżeczki kurkumy 1 łyżeczka przyprawy curry 4 jajka całe duży pęczek natki pietruszki posiekany posiekane świeże zioła: lubczyk, hyzop, oregano, tymianek, bazylia, koperek… (świeże zioła można zastąpić suszonymi) sól do smaku i świeżo mielony czarny pieprz
Wykonanie: Piekarnik nagrzej do 190C. Cebule i czosnek podsmaż na całym oleju, by stały się miękkie. Dodaj świeżo mielony czarny pieprz i zioła. Formę do pieczenia dokładnie wysmaruj tłuszczem i wysyp odrobiną tartej bułki. W dużej misce wymieszaj dokładnie wszystkie składniki, najlepiej ręką. Masę przełóż do foremki. Piecz w nagrzanym piekarniku przez 1 godzinę.
Generalnie to prowadzimy letnie życie w pełni, mamy sporo różnych spotkań, wizyt, małych wycieczek. Jak jeszcze dorzucimy dary z ogrodu, słońce, ciepło, lemoniadę i arbuzy to mamy pełnię letniego życia 😉 Z pewnym jednak rozrzewnieniem pomyślałam, że dziś ostania niedziela sierpnia! Zmobilizowana się dziś poczułam, by napisać ku pamięci o Marcelinie 😉 Zaskoczyła nas dziś ogromnie i tak bardzo, że do teraz co chwilę o tym myślę.
Zaskoczyła nas dziś swą odwagą. Była u nas zaprzyjaźniona rodzina i pod koniec ich wizyty Marcysia woła mnie na słówko, bym zaprosiła wszystkich do jej pokoju na jej występ. I zaprosiłam. Goście przyszli, kto mógł to usiadł (o krzesłach też M. pomyślała) i po krótkim kłopocie z cd zaczęła tańczyć. Na początku z lekką tremą a później na luzie po prostu tańczyła. Było to dla nas całkowite zaskoczenie, bardzo przyjemne i radosne. Zupełnie się tego po niej nie spodziewałam i tak bardzo się cieszę, że ma w sobie tą wewnętrzną odwagę do realizacji swych pragnień 🙂
Letnie tempo...
Byliśmy w szkole Marcelinę zapisać do zerówki w edukacji domowej, decyzję pozytywną mamy dostać na początku września wraz z nowym rokiem szkolnym. W związku z tym myśli moje intensywniej, zwłaszcza w sierpniu, krążą wokół nauczania domowego. Pomysłów mam trochę i zastanawiam się jak inne mamy ogarniają kwestie organizacji nadmiaru pomysłów 😉 Zapytałam się nawet HSlinum i @Mama.mnie.uczy, ale pomysły organizacyjne mają podobne do moich 😉
W zeszłym tygodniu byliśmy u logopedy i od września będziemy chodzić na zajęcia, ponieważ musimy wyćwiczyć kilka rzeczy. Bardzo fajne było to pierwsze spotkanie, zobaczyłam jak ćwiczyć i jak współpracuje M. z innymi.
Nasze życie jest dość intensywne, ale 15 sierpnia to był dzień kombo 😉 W naszej parafii powstała od kilku lat tradycja pielgrzymowania od jednej z wsi należących do parafii (co roku z innej) na odpust do kościoła parafialnego. W tym roku wzięliśmy w tym udział, było do przejścia ok. 10 km i z dziećmi jak najbardziej się da 🙂 Później szybki obiad w domu, wyskoczyliśmy na festyn do Lubuskiego Muzeum Wojskowego w Drzonowie z racji święta Wojska Polskiego, a na koniec spotkanie rodzinne na grillu.
W międzyczasie krążymy tu i tam, ostatnio dość intensywnie pieszo, a to na imieniny, urodziny, rocznice 😉 Nawet czasem mam poczucie, że zbyt intensywnie i zaczynam po cichu marzyć o długich wieczorach. Zabawne, że jesień wcale nie zapowiada się spokojniej 😉
wiecznie boso 😉
Dzień z Powstaniem Warszawskim
01 sierpnia w rocznicę wybuchu Powstania Warszawskiego mieliśmy dzień tematyczny z Powstaniem Warszawskim. Dzień wcześniej wieczorem przed snem opowiedziałam im trochę o powstaniu i zapowiedziałam, że jutro w sposób szczególny będziemy się zaznajamiać z tematem.
Najpierw rano każdy z nas czyli Antek, Józek i Marcysia (ja nie, bo nie mam ;-)) ubrał się w narodowe koszulki, a do śniadania grały nam piosenki z Powstania Warszawskiego. Zaskoczyłam się, że wiele osób jeszcze nie pamięta o tym szczególnym dla Polaków dniu. Przekonałam się o tym, bo pomagaliśmy w przygotowaniu obiadu dla pielgrzymów, którzy akurat przechodzili przez naszą wieś i mało kto skojarzył czemu akurat dziś mamy te koszulki. Zrodziło to trochę fajnych rozmów 🙂
W ciągu dnia Marcelina zadawała wiele pytań, więc było sporo opowiadania. Nauczyliśmy się piosenki "Warszawskie dzieci" i poczytaliśmy jedną książkę w temacie (co uświadomiło mi, że mam jeszcze sporo braków w księgozbiorze ;-)), pomodliliśmy się o 15.00 koronką za Powstańców, staliśmy na baczność o 17.00 po uprzednim wyjaśnieniu sygnału, a wieczorem oglądaliśmy w tv Zakazane piosenki (i trochę jeszcze pośpiewaliśmy).
W ogrodzie i zagrodzie
W ogrodzie widać letnie życie, ale z dużą domieszką późnego lata by nie powiedzieć, że czuć jesienią. Wieczory już dłuższe, bociany odleciały, jaskółki gromadzą się na sejmikach i trajkoczą, kopciuszkowi wylęgły się młode, nasiona zbieramy, powoli porządkuję ogród, sezon główny pomidorowy uważam za zamknięty, choć jeszcze trochę będzie...... dużo by wymieniać 🙂
Nudy nie ma i jeszcze długo nie będzie 😉
Na pomidory w tym roku nie mogę powiedzieć złego słowa, są cudowne! Postawiłam na klasyczne, stare odmiany i to był strzał w dziesiątkę. Urosły znakomicie. W przyszłym roku powtórka 😉
Pomalowaliśmy kuchnię, spisałam wszelkie wymiary i będziemy mogli teraz obmyślać strategię kuchenną, bo następny większy wydatek to będą meble w kuchni! Mam wielką nadzieję, że nic innego nie wskoczy na listę pierwszeństwa.
Ponadto zainspirowałam się u @Tygrysimy na biblioteczkę, porozmawiałam z Onym i będziemy robić zimą swoją! Nie mieszczę się już książkami, zrobiłam im generalny przegląd i co mogłam to wydałam/sprzedałam (resztki mam do sprzedania/oddania na olxie). Reszty nie oddam 😉 Dziecięca biblioteka mieści się ledwo, ledwo.
I więcej już nie napiszę co wymyśliłam albo czym się zainspirowałam, bo mam ograniczony czas na realizację 😉
Mamy kolejny fragment działki zasiany trawą dzięki ogromnej pracy Onego, jeszcze dwa i będzie komplet! W tym zakresie wyprzedziliśmy plan o 2 lata 🙂
Pewnie zapomniałam o tysiącu spraw, o których chciałam napisać, ale Antek wzywa to lecę 😉 Takie to nasze letnie życie płynie 😉
Mamy lato, a latem żyjemy na podwórku i w ogrodzie 😉 Lemoniada i arbuz to nasze ulubione atrybuty w tym sezonie. Od niecałego miesiąca jesteśmy trochę ograniczeni panami, którzy nam ocieplają dom. Dla mnie jest to trochę męczące, bo nie potrafię wtedy normalnie funkcjonować. Jutro jednak podobno koniec, ostatnia ściana uzyska tynk 🙂 Dzięki temu dla mnie osobiście zakończy się pewien etap remontu. Ony tak tego nie odbiera, ale ja bardzo.
W czerwcu minęło 6 lat odkąd dostaliśmy klucze do naszego domu. Zadziwiające jak wiele może się wydarzyć w takim okresie czasu! Oczywiście powtórzylibyśmy to jeszcze raz, był to świetny ruch! Napracowaliśmy się ogromnie, uczyniliśmy sobie kawałek ziemi poddaną, ale nie wyobrażamy sobie na ten moment innego życia. Jeszcze sporo pracy przed nami, ale już nie w takim natężeniu i nie z taką koniecznością 🙂
Postaram się dokopać do początkowych zdjęć i dla porównania pokazać stan bieżący 🙂
Latem w zagrodzie
Kury otrzymały nowe ogrodzenie i jeszcze większy wybieg, mają zatem swój kurzy raj 🙂 Wyglądają na szczęśliwe, jajka znoszą, młode kurczaki dołączyły już do starszego towarzystwa.
Mamy nowego kolegę od dwóch tygodni, którego ktoś wyrzucił pod naszym płotem. Wstępnie otrzymał imię Borys ( choć wszyscy wołają na niego Pimpek ;-)) i ma od wczoraj swój kojec. Wiecznie roznosi wszystkie zabawki i klapki po ogrodzie. Niestety głupieje przy otwartej bramie i pędzi przed siebie. Mamy nadzieję, że kojec uporządkuje te kwestie.
Kocie towarzystwo też nam się powiększyło, bo dwa młode kotki ze stodoły z matką Czarną Mambą wyszły i się zaprezentowały. Nazywam je Flip i Flap 😉 Może ktoś ma chęć na kotki? 😉
Susza u nas ogromna, nawet woda w studni słabo nachodzi. Pomidorki już swoje zajadamy, ogórki takoż. Papryki chyba nie będzie. I nawet mam wypielony ogród w 90%! :-)))) Jestem w tym roku niezadowolona z ilości kwiatów, mam poczucie, że jest ich mało. Muszę koniecznie popracować nad tym w przyszłym roku. Niemniej latem jest pięknie w ogrodzie! 🙂
Edukacja domowa
Jesteśmy po badaniu Marceliny w poradni pedagogicznej i od piątku mamy opinię. Badanie odbyło się w dwóch etapach, jedno z pedagogiem a drugie z psychologiem. Zrodziło mi się kilka refleksji po nim. O ile jedno był ok, to do drugiego mam pewne zastrzeżenia. Uwagi i komentarze jednej z pań podważyły w moich oczach jej profesjonalizm. Możnaby pomyśleć, że nie chce tego co najlepsze dla mojego dziecka 😉
Moja wiara w matczyne kompetencje się umocniła, ponieważ uświadomiłam sobie, że znam moje dziecko. Wiem jakie ma mocne i słabe strony. Dodatkowo chyba przestałam myśleć o sobie, o nas w kategorii początkującej edukacji. Wszak moje dzieci nie były w przedszkolu od początku, zatem to ja ich wszystkiego nauczyłam 🙂 Dla mnie to bardzo odkrywcze i dające mi pewność siebie. A muszę mieć coraz grubszy pancerz, bo jeszcze mnie czeka kilka trudnych rozmów.
Najtrudniejsze chyba jest dla mnie nieustanna ocena moich dzieci przez niektóre osoby oraz słuchanie różnych uwag. Wielu zapomina, że jesteśmy wolnymi, dorosłymi ludźmi i każdy z nas dokonuje wyborów, wychowawczych także. Trudno jest generalnie przyjąć innym nieschematyczne i nieoczywiste wybory.
Na tej drodze - w domu, z dziećmi - czuję się znakomicie, to moje powołanie. Lubię czuć tą odpowiedzialność za wychowanie dzieci, za ich kształtowanie. Lubię obserwować jak się rozwijają, zmieniają. Lubię tą coraz silniejszą więź pomiędzy nimi, tą rodzącą się komitywę. Lubię czytać z nimi książki i nadrabiać zaległości. Dużo tych "lubię". To jest świetny czas dla nas jako dla rodziny. Bardzo.
Strona 'Zacisze domowe' wykorzystuje pliki cookies. Korzystanie z witryny bez zmiany ustawień dotyczących cookies oznacza, że będą one zamieszczane w Waszym urządzeniu końcowym. Jeśli nie wyrażacie zgody, uprzejmie prosimy o dokonanie stosownych zmian w ustawieniach przeglądarki internetowej Zgadzam się
Cookies
Privacy Overview
This website uses cookies to improve your experience while you navigate through the website. Out of these, the cookies that are categorized as necessary are stored on your browser as they are essential for the working of basic functionalities of the website. We also use third-party cookies that help us analyze and understand how you use this website. These cookies will be stored in your browser only with your consent. You also have the option to opt-out of these cookies. But opting out of some of these cookies may affect your browsing experience.
Necessary cookies are absolutely essential for the website to function properly. This category only includes cookies that ensures basic functionalities and security features of the website. These cookies do not store any personal information.
Any cookies that may not be particularly necessary for the website to function and is used specifically to collect user personal data via analytics, ads, other embedded contents are termed as non-necessary cookies. It is mandatory to procure user consent prior to running these cookies on your website.