Dziś jadąc samochodem od Rodziców zdałam sobie sprawę jak wielki mam dar w postaci mojej rodziny! Nigdy specjalnie się nad tym nie zastanawiałam, a co za tym idzie nie doceniałam łączących nas więzi.
Mam czworo rodzeństwa, dwie siostry i dwóch braci, wszyscy są starsi bardziej i mniej, mają swoje rodziny. Mimo to udało nam się utrzymać więzi pomiędzy nami, pomimo wielu przeszkód, trudności, przetrzymywania niechęci drugich połówek itd.
Kochamy się i jesteśmy tego świadomi, umiemy ze sobą rozmawiać, spędzać czas, możemy na sobie polegać i zawsze prosić o pomoc. To ogromny dar, ale i równie wielka praca mojej mamy, bez jej wysiłku nie bylibyśmy ze sobą tak zżyci i z pewnością nasze więzi dawno "wilki' już by rozszarpały. Mama zawsze je łączy, klei...
Jak wiadomo poniżej znikałam na spory czas z blogowego świata, nawróciłam się po prostu. Nawróciłam się na nowo do Pana, odkryłam radość z życia w Jego obecności. Uaktywniłam, a raczej zostałam posłana do służby drugim.
Wysłuchiwanie innych, poznawanie ich życia, trudów, bólu zadawanego w rodzinach pozwoliło mi otworzyć oczy na moją rodzinę, na ten nieoceniony dar, który mam w zasięgu ręki. Myślę czasem, że ten dar po coś został mi dany... mogę dzięki temu świadczyć o rodzinie, o jej sile, o miłości, która trwa mimo wszystko..
ps. Pola udało mi się przed jajkami