Przeskocz do treści

6

Dziś chyba bardziej fotograficznie albo i nie 😉 W każdym razie dla pamięci zapiszę drugą część listopada, grudzień się zbliża nieuchronnie. Nie mogę się nadziwić, że już w niedzielę rozpoczynamy Adwent i nowy rok liturgiczny!

Dziś nastawiłam piernik Antoykowy - polecam nieustająco! Jest genialny w swej prostocie i przepyszny. Ciasteczek świątecznych kilka rodzai mam zamiar upiec w tym roku, w każdym razie co drugi dzień moje dzieci się pytają czy to już ten dzień na pieczenie 😉

W tym roku zarządziłam generalne sprzątanie przedświąteczne, bo w poprzednich latach ciągle coś - ciąża, połóg, przeprowadzka itd. Umyłam prawie wszystkie okna, naszą sypialnię, spiżarnię. Jutro mam nadzieję posprzątać kuchnię, ale zobaczymy czy czasowo dam radę, bo wiele zewnętrznych spraw mam w planie.

Plan adwentowy się przydaje. 3/4 wieńca adwentowego mam już gotowe, w KIKu kupiłam fajne naklejki do zadań adwentowych i chyba jutro nie pójdę spać tylko będę przepisywać zadania do kalendarza. Jutro siano do dobrych uczynków i do szopki przywiozę, Marcelina już lalkę jako Pana Jezusa przygotowała.

Oficjalnie jestem na wychowawczym do końca września 2020. Będę mieć traumę przy powrocie do pracy... hahah.. trudno mi sobie wyobrazić powrót do pracy, to przekracza moją wyobraźnię. Lubię swoją pracę, sprawia mi frajdę, ale dom i rodzina daje mi więcej. Czuję gdzie jest moje miejsce najwłaściwsze, najlepsze - dom, rodzina, edukacja domowa, ogród...

Marcelina

Marcelina w poniedziałek miała swój pierwszy popis. Wyszło jej dobrze, tylko jak się zapomni to wiolonczela jej frunie do góry 😉 13 grudnia mamy popis klas pierwszych i zagra dwa nowe utwory, które musimy wyćwiczyć. Bardzo lubię z nią przebywać i powoli przyszedł czas na nasze wspólne wyjścia we dwie. Widzę jak to dużo sprawia nam radości, mamy czas na rozmowę, omówienie marzeń i różnych wydarzeń. Potrzebny nam!

Józiu

Józik to wojowniczy gigant się robi - bojownik, wojownik, rycerz. Chętnie by się bił pół dnia, "na śmierć mamo na śmierć" - nie wiem skąd te teksty mu się biorą, czasem mnie śmieszą, czasem zaskakują. Od miesiąca zaskoczył w rysowaniu i malowaniu, bardzo lubi pracować przy stole z Marceliną. Chętnie też pozytywnie odpowiada na hasło: czy chcesz do zrobienia zadanie.

Antoś

Antoś dwa albo trzy tygodnie temu poszedł sam i już nie umie przestać. Prawie nic nie mówi po naszemu, za to w swoim narzeczu to potrafi się nawet kłócić 😉 Na szczęście przestał już tak krzyczeć, więc może jednak nie zwariuję hahah... Doskonale się obywa bez mojej obecności, ale jak wracam to lament jest przez godzinę - chyba niezbyt dobrze na niego wpływam 😉 Psa kocha najbardziej i równie wielką wzajemnością, może go gnieść ściskać, kłaść się na nim itd. Pimpek jest też jego najlepszym ochroniarzem i stróżem. Uwielbia wyciągać wszystko z szafek oraz szczotkę toaletową (chodzi z nią jak ze zdobyczą ;)), bawić się z dziećmi, jeść samodzielnie widelcem i łyżeczką...

uwielbiamy ostatnio do śniadania słuchać 🙂

Rozradowane serce mam gdy słyszę te pieśni 🙂 Za każdym razem gdy je słyszę to są na pełny głos w całym domu i mój 😉

Kto z nami teraz śpiewa?

Wam też życzę takiego rozradowania! 🙂

4

Mamy już drugą połowę listopada, dwa tygodnie mi śmignęły nie wiem kiedy. U nas powoli czas  się zaczął zmieniać na przedadwentowy, rozpoczęłyśmy z Marcysią od nastawienia  piernika i gdyby kto miał ochotę to bardzo serdecznie go polecamy! Jeszcze śmiało można go zrobić - Jest bardzo smaczny, duży, trzeba go zrobić tydzień przed świętami i może długo stać 😉

Moje pomysły na tegoroczne przeżywanie Adwentu zaczynają się krystalizować, chyba już wiem co będzie, teraz tylko muszę skończyć wszystko przygotować. Rozpiskę już mam, większość zadań rozpisanych na brudno też. Jak skończę to się  podzielę, może ktoś skorzysta 🙂

Przyznam się, że męczą mnie wyjątkowo w tym roku te wszystkie zdjęcia i wpisy okołoświąteczne. Nawet przez to na IG przestałam zaglądać, bo miałam wrażenie, że większość już świętuje Boże Narodzenie. A później nie dziwne, że po 1 stycznia już są zmęczeni świątecznymi ozdobami i tęsknią za wiosną 😉 Jakoś niski poziom tolerancji mam w tym roku.

Wpis piszę chyba 3 dzień, bo znowu wpadłam w niebezpieczne progi internetu i czytania bezsensownych stron czy wręcz ploteczek. Bynajmniej nie działa to na mnie odmóżdżająco i pozytywnie. Wzięłam się zatem w kraby, by wyrzuty sumienia mnie nie zjadły i bym książkę, którą czytam skończyła. Chciałabym Wam o niej napisać, bo jest warta przeczytania i choć został mi jeszcze tylko rozdział to wszystkim na około już o niej mówię... hahaha...

Dla fanów królika Wacka - dawno nic o nim nie pisałam, a to jest ciekawe stworzenie haha... nazywamy go teraz podwórkowym pieskiem 😉 Biega już po całym podwórku, jak mnie widzi na ogrodzie to wie że pora wieczorna i trzeba iść do klatki, nie ucieka nigdzie w krzaki i chaszcze - no ma chłopak potencjał na nasze dalsze wspólne życie 😉 Dwa razy tak mnie wkurzył, że zagroziłam mu pasztetem 😉 Generalnie lubimy się 😉

aaaaaa i zapomniałam pochwalić męża mego, bo wreszcie kurnik zrobił! W nowym roku kury będą i jajeczka swoje 🙂 Nie mogłam się doprosić, ale cierpliwość została nagrodzona.

Józek wpadł pod kosiarkę czyli jest króciutko obcięty i wydoroślał od razu, chyba zaczął fazę buntu dwulatka i ma chłopak moc w stawianiu na swoim 😉 bawią się razem z Marceliną i równie dużo tłuką, mówi: mama, mamo, tata, Cysia, baba, ciocia, co, nie ma itd., zjada kredki, kocha wszystkie gniazdka, kabelki, śrubokręty oraz wszelkie wysokości.

Marcelina tak samo często mówi, że kocha Józia jak go nie kocha 😉 nadal uwielbia i chodzi wyłącznie w sukienkach, czym mnie zawstydza, namiętnie maluje żyrafy i inne zwierzęta, często udaje kotka (na co ja już nie mam cierpliwości), codziennie czytamy książki, ostatnio jakieś stare i starunieńkie [nie obmyśliłam jeszcze strategi jak je uporządkować a muszę, bo robi się bałagan], jest cudną dziewczynką i wciąż nie mogę się nadziwić że jest 🙂