Przeskocz do treści

8

Tryb codzienny czyli bieżączka funkcjonuje u nas całkiem sprawnie. Ciąg spraw i różnych wydarzeń powoduje, że na nudę nie można narzekać. Wręcz mam ostatnio etap, w którym marzę o 1 dniu ciszy i spokoju, by wysłać wszystkich na marsa 😉

Po miesiącu chyba wyszło po raz pierwszy słoneczko i wyruszyliśmy na dłuuuugi spacer! Tlen, tlenu nam trzeba - od razu inne funkcjonowanie 🙂 Śniegu u nas nie ma i z zazdrością podglądam, że gdzie indziej jest. Oczekujemy mocno.

Wreszcie oddali mi pieniądze, które straciłam w kwietniu na ebayu, bo ktoś zrobił zakupy w USA moja kartą kredytową. Niby tylko i aż 250 zł, ale...

Będziemy składać wniosek w ramach programu "Czyste powietrze" na termomodernizację domu. Gdyby ktoś był w potrzebie to niech sobie zajrzy. Na dzień dobry się trochę zdenerwowaliśmy, bo jeśli chcemy dofinansowanie do ocieplenia to będziemy zmuszeni wymienić dobry piec, który kupiliśmy 5 lat temu. Nie posiada bowiem odpowiednich certyfikatów, bo ich wtedy po prostu nie było. Rozważamy teraz czy nam się to opłaca. Nasz, dobry piec musiałby iść na złom, bo taki papier musimy przedstawić do funduszu. Fajnie byłoby już zakończyć ten etap i mogłabym się skupić na przyjemniejszych rzeczach 😉

Na nowo mam zapał do drzewa genealogicznego i znowu szukam, dopisuję kolejne osoby, odkrywam ciekawe historie osób i miejscowości z którcyh pochodzą. Kilka lat te moje poszukiwania odstawiłam na boczny tor, mocno zaniedbałam. To jest jednak tak pasjonujące, że nie mogłam do tego nie wrócić. Odkrywanie korzeni sprawia mi mnóstwo radości i na trochę mogę pobawić się w detektywa 😉 Czasem to normalnie mam wypieki na twarzy z emocji, a nawet potrafię zadzwonić do mamy o 23 z zadziwiającym odkryciem jakby co najmniej rano miało zniknąć 😉

Aktualnie mam plan zaaktualizować wszystkie dane, które zapisywałam przez te wszystkie lata na różnych karteluszkach... haha... tylko w międzyczasie poszerzyły się różne rejestry i nie mogę się od nich oderwać 😉 Najlepsza jest moja Mama, która potrafi zawikłać niejedną osobę/rodzinę, bo jej się wydaje, że pamięta 😉

Nadal bardzo we pracują myśli i refleksje po kursie "Zatrute myśli", o którym pisałam. Od około dwóch tygodni staram się codziennie zapisywać część myśli albo choć hasłami. To jest dość zaskakujące i niczym rachunek sumienia, w każdym razie do spowiedzi też się nada 😉

Zastanawia, bo już nie poraża, mnie wciąż ilość moich myśli, które są bezcelowe, bezsensowne. Jak dużo marnuję czasu!!! Na instagram, na czytanie jakiś artykułów, które nie za wiele wnoszą. I jednym z pierwszych moich odkryć jest to, że przez nie przestałam być kreatywna i twórcza. Zniekształcone czy wręcz zatrute moje myśli powodują, że wewnętrznie karłowacieje i się nie rozwijam. Duży też w tym udział ma brak codziennej, regularnej modlitwy osobistej. Wiecznie muszę o nią walczyć! Co już pomyślę, że osiągnęłam jakąś regularność to coś siada i robi się dziura.

To za sobą pociąga kolejne konsekwencje i idzie trochę jak lawina. Jak mogę słyszeć Boga, wiedzieć w jakim kierunku mam iść, co jest dla mnie, dla nas dobre jak nie rozmawiam z Nim? Nie słucham Jego Słowa?

Wieś w sumie w jednym mnie najbardziej rozczarowała, mimo iż to był jeden z podstawowych punktów sprawdzanych przy szukaniu domu. Brak codziennej Eucharystii.

14

Próbę generalną zaliczyliśmy tydzień temu, znaczy znalazłam się w szpitalu, bo myślałam że wody mi odeszły.... hehe.. zatem od zeszłego czwartku mam naprawdę spakowaną torbę do szpitala 😉

Można liczyć teoretyczny święty termin porodowy. Józef wprawdzie mnie straszy od dawna, ale od tygodnia to bym powiedziała wręcz, że ćwiczy naszą gotowość 😉
Naszą Rodzinną Księgę Życia skończyłam! Jestem na bieżąco z opisem, zdjęcia wywołałam czyli jeszcze muszę je powklejać, skończyć ozdabiać i ... pisać na bieżąco 😉 

Dużo mi pomogło w pisaniu oglądanie zdjęć i czytanie bloga od początku, bo dzięki temu chronologię zachowałam 😉 

Pomidorki wszystkie poprzesadzałam, wyszło mi 6 odmian, nie mam już nigdzie miejsca.  A papryki czekają na swoje 5 minut i inne roślinki, ale to po porodzie. Posiałam na ogródku sałatę, rzodkiewkę i posadziłam eksperymentalnie kalarepę (wiem, wiem za szybko) - na więcej mi sił brakło, ale i tak jestem z siebie dumna 😉

I wczoraj dokonaliśmy jedną z większych inwestycji tegorocznych czyli panowie nam zamontowali płot betonowy w części działki, reszta będzie siatka. Teren uzyskał nowy wymiar i jakby się częściowo uporządkował, nade wszystko odzyskaliśmy intymność, a malwy i inne kwiaty będą miały swoje stałe, słoneczne miejsce. 

Do usłyszenia niebawem!
Oby np. jutro 😉
I o modlitwę proszę by było jak ma być.

8

Mieliśmy tę przyjemność mieć z piątku na sobotę w nocy ok. 1.30 gwałtowną pobudke w postaci szumiącej wody. W kuchni pod zlewem pękł wężyk doprowadzajacy wodę, a że my bez drzwi jeszcze to lało się z kuchni na resztę domu. Nie wiem kiedy, ale bylo jej już było na 3 cm i prawie wkraczala do sypialni 🙁 Generalnie udało nam się uratować podłogi w dwóch pokojach a do wymiany jest w dziennym pokoju. Reszta nie bo płytki. Najgorsze ze jeszcze sporo rzeczy było w kartonach na podłodze i dzień wcześniej akurat prawie skończyłam ogarnianie kuchni. I akurat dzień wcześniej książki wypakowalam z kartonów, a były na trasie wodnej, więc pewnie bym się zaplakała.

Nerwy nam i emocje po południu dopiero przeszly, ale ciężko było. My dopiero drugi tydzień mieszkamy...

Gorzej, że z kasą na wymianę paneli teraz... aaaaa... zobaczymy co ubezpieczyciel powie...