Przeskocz do treści

2

Grudzień minął, święta minęły, sylwester minął, nawet oktawa minęła 😉 Witam zatem serdecznie w nowym 2020 roku! Niech będzie pełen pokoju, nadziei i radości!
Wypadałoby nieco podsumować grudzień, dla pamięci 😉 Trudno mi jakoś się za to zabrać, bo ilość wydarzeń chyba przygniotła moje możliwości refleksji 😉 Nie poddaję się jednak.. haha.. lubię co jakiś czas wracać do zapisków, a poza tym łatwiej uzupełnić kronikę rodzinną (muszą ją nadrobić, bo zaległość mam sporą!). Mam też nadzieję, że to krótkie podsumowanie wyzwoli we mnie wenę do prawdziwego podsumowania 2019 na kartce, bo w tym roku ciężko mi idzie 🙂
Adwent i przygotowania świąteczne

Adwent był dobry w tym roku, pracowity, jakoś poukładany. Zrealizowaliśmy w zasadzie kalendarz adwentowy i drzewko Jessego. Nadal podtrzymuję, że sianko dobrych uczynków było najlepsze ze wszystkiego. Uczy wdzięczności i dostrzegania dobra w codzienności zarówno u dzieci jaki i dorosłych. Nie obyło się też trochę bez walki i trudnych sytuacji, niepotrzebnych emocji czy słów. Tym bardziej jednak to rozpalało moją modlitwę by Jezus narodził się w nas, by to co niedobre w nas przemienił na dobre.

Przygotowania świąteczne zaczęliśmy od najważniejszego czyli przywiezienia mojej Mamy. Tym razem jednak nie do nas, a do mojej siostry i w dodatku na stałe. Tu mogłabym zakończyć, bo było to chyba najważniejsze i najtrudniejsze jednocześnie. Kto zna moją Mamę ten wie 😉 Mama jednak w nowej rzeczywistości odnalazła się doskonale, jest dużo spokojniejsza, my jesteśmy spokojniejsi. Trudne to było też dla nas, bo jakaś epoka się kończy, naszego domu rodzinnego, naszej obecności we wsi, bo nikt z mojego rodzeństwa we wsi nie mieszka. Coś się skończyło by nowe mogło nastać.

Założenie miałam osobiste, że posprzątam dogłębnie dom przed świętami. Poza jednym pomieszczeniem udało mi się zrealizować (choć efekty po świętach są już mało widoczne...hahaha). Udało nam się postawić choinkę w wieczór przed Wigilią, dekorowanie i gotowanie rozłożyć w czasie, spędzić dużo czasu z rodziną. Z tym dekorowaniem i choinką musiałam się trochę pilnować, bo zależy mi na tym, by dzieci nie nauczyły zbyt wczesnej dekoracji. Abyśmy najpierw żyli prawdziwym oczekiwaniem na narodzenie Pana Jezusa, by kiedy nadejdą święta było prawdziwe świętowanie łącznie z oktawą.

Świętowanie

W poprzednim roku uświadomiłam sobie, że potrzebujemy w Wigilię zatrzymać się choć na chwilę sami w domu, zanim ruszymy na wieczerze do innych ( u nas święta są kolędowe, z domu do domu). Że potrzebujemy pobyć chwilę sami, pomodlić się, złożyć życzenia. I tak zrobiliśmy! Rozpoczęliśmy naszą nową tradycję domową. Później pojechaliśmy na dwie wieczerze, pośpiewaliśmy kolędy, byliśmy na Pasterce - Ony o 22, a my z Marceliną na 24. Po raz pierwszy też na pierwszej wieczerzy było więcej dzieci niż dorosłych 11:10 🙂

Pierwszy i drugi dzień to już świętowanie na spokojnie i w dalej w drodze, cieszenie się prezentami, śpiewanie kolęd, granie w gry, szachy (ograłam kilku albo prawie wszystkich ;-))...

W niedzielę Świętej Rodziny, podczas Mszy św., odnowiliśmy przyrzeczenie małżeńskie i co roku bardzo mnie to wzrusza, umacnia. Rodzi też ogromną wdzięczność za nasze małżeństwo, za dzieci, za życie.

Oktawa to dalszy czas świętowania, chyba najlepsza część świat w moim mniemaniu, odwiedzania rodziny, kolędowania w domu, oglądania fajnych filmów, czytania bożonarodzeniowych książek, gorącej czekolady, odpuszczenia powinności niekoniecznych...

Jedynie trochę mi brakowało czasu na refleksję i chyba mam trochę niedosyt. No, ale ja ostatnio mam w ogóle mam poczucie braku ciszy 😉

Stary i nowy rok

Sylwester fajny był, bo Antek poszedł szybko spać 😀

Każdy robił to co lubi, Ony grał z dzieciakami i oglądał film, a ja oddawałam się rozpuście rozmowy z EM 🙂

Trzech Króli

Święto Trzech Króli uczciliśmy kolędowaniem po kościołach i oglądaniem szopek. Bardzo dobry czas! Orszak Trzech Króli zraził mnie nieco w zeszłym roku, więc w tym roku odpuściliśmy. Od dawna chciałam za to zobaczyć szopki w kościołach i pokazać dzieciom, że mogą być różne. Zazwyczaj bowiem jesteśmy wierni kościołowi parafialnemu, a to oznacza że widzimy jedną 😉 Przyszły rok zamierzamy również uczcić to święto wędrowaniem po szopkach i gorącą czekoladą 🙂

No to teraz mogę ze spokojniejszym sumieniem rozpocząć 2020 rok na blogu 😉

7

część z naszych archiwów

Działam obecnie na dwóch frontach - pierwszym - pisarskim i spisuję dzieje naszych 10ciu lat od poznania się z Onym. Wczoraj wieczorem właśnie zakończyłam opisując dzień naszego ślubu 🙂 Im bardziej w to wchodzę tym bardziej się wciągam.
A wszystko zaczęło się od rozpakowywania kolejnych kartonów, które akurat zawierały nasze domowe, rodzinne archiwa. W 2011 roku w ramach *projektu 2011* zaczęłam robić naszą Rodzinną Księgę Życia, ale niestety życie mnie pochłonęło i nie skończyłam (a prawdę powiedziawszy nawet dobrze nie zaczęłam). Teraz jednak się zaparłam, bo doszłam do wniosku, że później jak wpadnę w ogród to będzie tylko gorzej 😉

Plan rozdziałów miałam już rozpisany poprzednim razem, teraz potrzebowałam wypełnić go treścią i pamiątkami. Plan jest mniej więcej taki:
- strona tytułowa
- wstęp czyli po co to, kto naszym patronem itd.
- początki czyli od poznania do narzeczeństwa
- narzeczeństwo + dzień ślubu
- I rok
- II rok itd.

 

Przy okazji wychodzi na jaw jak bogate życie prowadzimy, bo bilecików, innych pamiątkowych karteczek sporo się uzbierało. Poza tym świetnie widać, który rok był najbardziej intensywny, przypominają nam się różne wydarzenia, koncerty, uroczystości..
Stary blog tez mi czasem dopomaga, bo porządkuje kolejność i zdarza się że pamięć płata figla, bo już o niektórych nie pamiętamy 😉
Wczoraj to był taki dzień, że co chwila było: 'Chodź tu szyyyybko! Pamiętasz???'
Hitem dnia było przeczytanie naszych pierwszych rozmów (a trzeba wiedzieć, że poznaliśmy się przez internet) i przezabawnych rozmówek zapisanych na blogu. Wdzięczna byłam sobie, że je zapisałam, bo ożyły i nadal wzbudziły duuużo śmiechu.
Na razie wyszła mi księga pierwsza, którą już w zasadzie zakończyłam tylko okładki wykańczam 🙂

Drugi front niejako powiązany z pierwszym to zaczęłam robić naszą domową, rodzinną stronę. Tu mam jeszcze wieeele pracy i raczej myślę, że to projekt przyszłej jesieni/zimy niż lutego.  Raczej będzie niepubliczna ze względu na zdjęcia i szczegóły domowe, ale powstała tez myśl by zrobić dwa w jednym czyli publiczną (przenosząc tam tego bloga) i niepubliczną. Zarys mam tego co chcę, ale z realizacją zobaczymy jak pójdzie 😉

Pierwsze wschody pelargonii za nami, surfinia tylko coś słabiutko wschodzi. Zatem można uznać, że sezon ogrodowy 2016 rozpoczęty 😉

 

7

Adwent jest czasem przygotowania. W czasie Adwentu powinna się rodzina chrześcijańska często na modlitwę schodzić i wiernie spełniać obowiązki swego stanu. Chrześcijańska rodzina powinna spędzać czas adwentu na modlitwie i w bojaźni Bożej. W innych okresach roku kościelnego bieg życia jest zbyt zgiełkliwy, codzienne zajęcia aż nadto nas pochłaniają.
Czas adwentu cechuje powaga i skupienie, przyroda spoczywa i my odpoczywamy z nią. Dnie bywają krótkie, wieczory dłuższe, czasu i
sposoności więc dużo, aby ojcowie i matki, dzieci i służba mogli się oddać wspólnej, pobożnej modlitwie. Jeśli w domu rodzinnym godnie pragniemy obchodzić adwent, winniśmy sobie na nowo przypomnieć swoje obowiązki.

Niechaj chrześcijańscy małżonkowie pamiętają, że dzieci są błogosławieństwem Bożem i to błogosławieństwo Boże skutecznie pomaga w wychowaniu dzieci i utrzymaniu rodziny. To jest chrześcijański pogląd na rodzinę! W liście
pasterskim z roku 1913 piszą biskupi: "Nie ma nędzy tak uciążliwej, korzyści tak wielkiej, namiętności tak silnej, któraby usprawiedliwiała gwałcenie naturalnego prawa Bożego. Tam, gdzie małżonkowie dopuszczają
się tej zbrodni, zamiast dzieci, zjawiają się duchy zemsty, a na życiu rodzinnym ciąży ciemna chmura klątwy - klątwy grzechu ciężkiego."
Gdy komuś kłopoty zatruwają duszę, niechaj spojrzy na pełnych swobody malców, którzy potrafią go rozweselić. Patrząc na jasne, niewinne ich oczy, niejedno w troskach pogrążone serce zabije radośniej, widząc
rumiane jagody swych dziatek, niejeden ojciec zapomni o swych kłopotach, a uśmiechnięte twarze dziecięce zdolne są rozjaśnić i pocieszyć ciężkim nawet smutkiem tłoczone serca. Komu nędza i niedostatek nawet tej nie pozwala odczuć radości, komu własne dzieci trosk przysparzają, zamiast je łagodzić, komu te dary Boskie stają się uciążliwe, ten niechaj ufa Bogu i wierzy, że Ten, który mu tych darów udzielił, także je zachowa, że okazawszy dobroć i w miłosierdziu nie ustanie.
Zwłaszcza dzisiejsze pokolenie powinno całą ufność pokładać w Bogu. Tylko ze sobą, ze swoją energią i ze swemi siłami, ze swą wiedzą, majątkiem, pieniędzmi liczy się dzisiejszy świat; i myli się srodze. Jeszcze ponad gwiazdami posianem niebem panuje Ktoś, który często przekreśla to, co umysł ludzki poprzednio tak mądrze obliczył. Ufności w Bogu uczy czas
adwentu.
Takich to nauk udziela nam adwent małżonkom chrześcijańskim.
Z
"Rok Boży w liturgii i tradycji Kościoła Świętego"  Księga ku pouczeniui zbudowaniu wiernych katolików, wyd. św. Stanisława, Katowice 1913.