Przeskocz do treści

10

Fajna ta jesienna pogoda, bo więcej czasu w domu jestem 😉

Zaczęłam się jakiś czas temu zastanawiać czy to normalne, że mam ciągły niedosyt obecności w domu, osobistej i rodzinnej. Ciągle mi mało bycia w domu i tego co się z tym wiąże: braku pośpiechu, spokoju, braku zaangażowania w zewnętrzne sprawy, skupienie na rodzinie, domu...
Jak jestem w domu więcej to od razu widać, bo mam mniej zaległości, ale ciekawa jestem kiedy osiągnę stan pomalowania paznokci 😉 Pomalowanie paznokci to u mnie symbol, że jestem ogarnięta i mam 5 minut spokoju 😉

Wracając jednak do tego niedosytu - zastanawiam się skąd to pragnienie?  Zagadką jestem sama dla siebie. Zadziwia mnie siła tego głodu we mnie.

Miałam myśl, że może mój organizm odreagowuje nadmiar, przesyt wcześniejszych zadań, wydarzeń, liczby spotkań? Teraz intensywność zdecydowanie mniejsza, bo wycofałam się z wielu spraw, w których byłam aktywna. Jakbym była wypalona na wszelkie aktywności. Pewnie nadmiar szkodzi 😉
Choć ostatnio pojawiają się myśli, by na nowo zaangażować się w nowe rzeczy, tylko czy to moja droga na teraz?

Takie tam wieczorne rozważania...

12

Ostatnio zaczęłam uczestniczyć w kursie "Mocarz zmiany" Dariusza Zalewskiego. Dariusz Zalewski to osoba, która pokazuje jak można wychowywać w dawnym stylu czyli klasycznie. TUTAJ można go odwiedzić 🙂 Jeśli miałabym określić jaka droga jest mi najbliższa w wychowywaniu dzieci to właśnie klasyczna, więc czerpie między innymi wiedzę stamtąd. Stronę polecam bardzo, a opinię o kursie napiszę jak go skończę 🙂

Ale ja dziś nie o tym, bo tytuł kursu skojarzył mi się z tym co aktualnie się dzieje u mnie. Wprawdzie do mocarza mi daleko, ale ruszyłam jakiś czas temu na kilku frontach z działaniem. I tak sobie pomyślałam, że jeśli poprowadzę te wszystkie działania do końca to będę Mocarzem Zmiany 😉

makGeneralnie pewnie wszystko sprowadza się do pracy nad sobą, a ja lubię nad sobą pracować, od siebie wymagać, choć czasem mam ogromnego lenia. Pogoniłam zatem lenia i wprowadzam zmiany. Bardzo trudno było mi się za to zabrać, bo kluczyłam i w sumie nie wiedziałam od czego zacząć, jak zrobić krok do przodu. Nie znałam odpowiedzi na pytania, które od dłuższego czasu krążyły wokół mnie, które pojawiały mi się podczas modlitwy, rozmowy, czytania książki...

Jaki jest mój idealny dzień.
Jaka jest moja wizja kobiety, żony, matki.
Co dobre jest dla mnie a co dla rodziny.
Co jest moim filarem.
Jak chcę wychować dzieci.
Na czym buduję.
Czy modlitwa jest na pierwszym miejscu, przed wszystkim innym.
Kim chciałabym być.
Co oznacza piękno, czy się nim otaczam, czy czuję się piękną kobietą.

Chodziłam z tym, chodziłam też z innymi pytaniami bardziej intymnymi, konkretnymi, dotyczącymi mnie, naszego domu, rodziny. W pewnym momencie miałam wrażenie, że rozsadzę się w powietrze, bo nie miałam czasu by usiąść i posłuchać siebie, by zacząć szukania odpowiedzi na pytania, a kolejne mnożyły się jak króliki 😉 Od pewnego dnia, aby uczynić jakiś krok, codziennie wieczorem zadałam sobie zadanie by przeczytać jeden psalm i zapisać choć krótką refleksję do niego. Pan Bóg przez ten czas dodał mi nowe pytania, ale też odpowiedział na wiele, a ja się chyba tego nie spodziewałam 🙂

Mało mi to było, więc...

Usiadłam, zaparłam się i usiadłam choćby miał się dom zapaść. Nie zapadł się i przez kolejne dwa dni znalezienie tego czasu już nie stanowiło takiego problemu, jak za pierwszym razem. Wzięłam czyściutki 16 stronicowy zeszyt, zebrałam wszystkie kartki, karteczki, karteluszki gdzie miałam zapisane refleksje, pytania i zaczęłam pisać. Trzy pierwsze strony to było takie skakanie z tematu na temat, z brakiem jakiegoś porządku, ładu, AŻ coś zaskoczyło w moim sercu. Od czwartej już mam ład, bo dostrzegłam, że poszczególne tematy uzupełniają się, są ze sobą powiązane itd. Tak oto powstał mój osobisty plan pracy nad sobą z podziałem na dwa główne kierunki:

  • By być piękną kobietą;
  • i otaczać się pięknem.

Po tymi pojęciami generalnie kryje budowanie kobiecości oraz budowanie piękna relacji małżeńsko - rodzinnych z pięknem domu.
Żeby to mi się nie rozmyło podzieliłam to sobie na kilka podpunktów z zapisem tego co chcę osiągnąć w każdym z nich.

Praca nad tym jednak jest mozolna i ciężka, ale sprawia mnóstwo radości. Nie wiem czy się uda zrealizować co zamierzyłam, ale nie tracę nadziei, bo nie jest zbyt przeładowany. Czasem myślę, że może być na całe życie tylko podpunkty będę zmieniać 😉

makProsiłam Pana Boga by jakoś dosadnie potwierdził, że jest też Jego wolą, bym taką ścieżyną szła. Tydzień później dał mi taką odpowiedź, że wątpliwości nie mam 🙂

Teraz pozostaje tylko krew, pot i łzy - potem będzie mega radość 🙂

lawenda

7

Jaką kobietą chcesz być? Piękną, pogodną, zadbaną, dobrą żoną, dbającą o dom i jednocześnie wspinającą się po szczytach kariery? W jaki sposób dobrze zarządzać czasem i jak zaakceptować swoje fizyczne ograniczenia? Jak powinny być ustawione życiowe priorytety, żeby być szczęśliwą i żeby szczęśliwa była rodzina? Jak rozpocząć każdy dzień w twórczy sposób, abyś znalazła w nim sens i spełnienie.

Takie oto między innymi pytania sobie ostatnio zadawałam. To też część mojego projektu, który raz gorzej raz lepiej, ale posuwa się do przodu. 🙂

Tak łatwo mi wpaść w rutynę codzienności, stare koleiny i dać się ponieść pędowi czasu, ogromowi zajęć i zobowiązań. Niby miałam zwolnić, odpuścić... ten tydzień wybitnie pokazał jak do tego mi daleko, wydaje się być wręcz niemożliwe do ogarnięcia, bo wszystko jest niby ważne i ważniejsze, tylko w tym zagubiłam się ja, moja kobiecość.

A przecież każdy dzień jest darem od Boga. Każdego dnia Bóg objawia się na nowo i daje nam kolejną szansę, żeby zacząć niezwykłe życie. Bóg nigdy nie wkracza do naszego życia na siłę, bez naszego pozwolenia. Drzwi do których On puka mają klamkę tylko z jednej strony. Tylko ja mogę je otworzyć i poddać Mu całe swoje życie wraz ze wszystkimi swoimi pragnieniami, żalami, niespełnionymi oczekiwaniami czy buntem.
On chce uczynić mnie prawdziwie wolną i szczęśliwą kobietą. Często zapominam o tym i zapominam o Jego prowadzeniu.
Określiłam na nowo życiowe priorytety, zobaczyłam nowymi oczyma moją rzeczywistość, odzyskuję powoli poczucie celu i kierunku dokąd zmierzam, odkurzam moja odwagę do działania.
Jestem na etapie ustalania tego co mnie fascynuje, o czym marzę, co jest dla mnie wyzwaniem, czego tak naprawdę pragnę...
mam wrażenie, że uczestniczę w fascynującej podróży i sprawia mi to ogromnie dużo radości 🙂

 

z netu
A jaką Ty chcesz być kobietą? 🙂