Przeskocz do treści

14

Późne lato przebiega dość zaskakująco i intensywnie. Bociany odleciały, nasze jaskółki odleciały, ogród się przekształca na witanie jesieni, zimno - dziś było rano 4 stopnie!, plan zajęć dopiero się kształtuje i ciągle zmienia, zaakceptowaliśmy chorobę Onego, mamy fajny czas w małżeństwie, szykujemy się do wesela...

Dziękuję wszystkim za modlitwę! Filip ma czerniaka w początkowej fazie. Polecamy się dalszej modlitwie. Rokowania są dobre, czas pokaże czy będzie odrastał i/lub czy będą przerzuty.

Po dwóch dniach kryzysu mąż został umocniony przez Pana Jezusa i ma pokój w sercu do tego co będzie. Tu ukazała się moc Adoracji Najświętszego Sakramentu, że jest tam żywy i prawdziwy Bóg, który kocha i czeka, by do Niego przyjść. To jest tak namacalne i doświadczalne dla nas, że aż dech zapiera.

Musiałam to napisać, aby każdy ze swymi bolączkami, trudami do Niego poszedł. Żeby nie wątpić w Jego Obecność w Najświętszym Sakramencie. Jezus tam jest i czeka! Żywy, prawdziwy. Słucha. Umacnia. Pokrzepia.

Późne lato

Kolorystyka w ogrodzie się zmieniła i przybiera barwy jesienne. Teraz zwiększam siły przerobowe na zbieranie dobroci z ogrodu i chowanie na zimę, wymieniam garderobę na jesienno - zimową, schowaliśmy basen, jestem na diecie Dąbrowskiej. Mimo, że czasem trochę pada deszcz to nadal jest bardzo mało wody. Nawet nasze ulubione łabędzie musiały zmienić leśny staw, bo w ich już prawie nie ma wody.

Zrobiłam z dziećmi wreszcie (!) stałe miejsce na ognisko. Była niezła zabawa i dzieci dużo zrobiły same.

Wprowadziliśmy też listę z obowiązkami codziennymi. Po zrealizowaniu tygodniowych zadań każdy ma szansę na nagrodę, działa to niezwykle mobilizująco.

Edukacja domowa

Młodzi ok. 20 sierpnia nagle zaszyli się przy stole i tworzą, pracują, więc chyba wtedy rozpoczęli rok szkolny. Mój plan edukacyjny się stworzył realnie wczoraj pod szkołą muzyczną. Jest ramowy, zawiera 4 punkty:

  1. Zajęcia główne: głośne czytanie, nauka czytania, pisania, katecheza, jęz. angielski, matematyka.
  2. Projekty i zadania tematyczne - 1/miesiąc - np. w tym robimy lapbooka o kangurach.
  3. Zajęcia dodatkowe: kontynuacja szkoły muzycznej, harcerstwo, zajęcia plastyczne.
  4. Dodatki edukacyjne: wycieczki, wyjścia do teatru, kina itd., spacer przyrodniczy, rysunek z natury, ćw. logopedyczne.

Mam świadomość, że wiele będzie się nawzajem przenikać. Nastawiam się na wykorzystywanie ich zainteresowań w danym czasie i dostosowanie zajęć. W tym roku na pokładzie mam: Marcelinę 7l., Józka 4,5l., Antka 2l.

Józek tworzy różne dzieła przestrzenne z papieru - podziwiam jego pomysłowość. Pod względem malowania, rysowania to wystrzelił w ciągu kilku miesięcy niesamowicie do przodu, wciąż nie mogę się temu nadziwić.

Marcelina pisze i maluje ogromne ilości liścików, wróciła po przerwie do grania na wiolonczeli, powoli wkraczamy w czytanie, aktualnie fascynują ją kangury.

Remont poddasza

Remont poddasza robi się w międzyczasie 😉 Marcelina z Józkiem spali jedną noc na górze, na materacach na podłodze. Bynajmniej to nie oznacza, że da się tam już mieszkać... haha.. w ten sposób świętowali świętowali przybicie desek w pokoju Marceliny 🙂

W każdym razie prace powoli posuwają się do przodu, ściany działowe już są, wełną uzupełniona, część instalacji położona, wyrównana podłoga i nabite deski w 1/3 powierzchni. Aktualnie trwa wyrównywanie i kładzenie płyt osb na dalszej powierzchni. Do kładzenia płyt kartonowo - gipsowych jeszcze kawałek 😉

PS. Mam do Was prośbę - jak rozumiecie łagodność? Bardzo mnie ta łagodność gnębi i chodzi za mną i chciałabym może spojrzeć z innej strony, bo może czegoś w niej nie dostrzegam.

Chciałabym w 2020 roku dużo i niewiele - to taki paradoks. Listę domową wypełniłam długą, osobną do działań ogrodowo - podwórkowych, osobną do domowych. Fajnie, bo w ich ustalanie wciągnął się Ony. I to jest to dużo, może nawet za dużo 😉
Mało bym chciała dla siebie. Chciałabym ćwiczyć regularnie, być może nawet codziennie. Ogarnąć tarczycę na tyle ile się da. I nauczyć się odpoczynku, i że nie wszystko muszę 😉 Mało prawda?

Poza tym styczeń to powinien mieć u mnie tytuł: dylematy i podcinanie skrzydeł. Jakieś zaburzone poczucie spokoju mam, jakiś wewnętrzny brak skupienia a to rodzi we mnie różne dylematy, pytania, wątpliwości. Może i coś dobrego z tego wyjdzie, ale na razie to mam niepokój i czuje się jakbym szła po omacku.
Doświadczyłam też podcięcia moich matczynych skrzydeł i przyznam Wam, że to mocno boli. Dołożone do różnych moich wątpliwości i pytań ścięło mnie trochę. Poszło o edukację domową, jej kontynuację a sięgnęło o moje macierzyństwo i bycie matką. Gorzko - zabawne jest to, że ja niby jestem betonem do którego nie można dotrzeć, ale druga strona wcale nie chce przyjąć żadnych argumentów. Doszłam do tego, że nie chce mi się tłumaczyć z własnych decyzji.
Najbardziej rozśmieszają mnie pytania pt. jak sobie poradzisz z nauką chemii czy fizyki przy wiedzy, że rozmawiamy o 6/7 latce.

Generalnie edukację domową kocham wielce, widzę jej wiele zalet i szans rozwoju naszych dzieci, mojego osobistego oraz całej naszej rodziny.  Nie znaczy to jednak, że nie widzę trudności.

Polecam Wam do przeczytania e-book Kornelii Orwat "Jak być mamą w edukacji domowej i nie (dać się) zwariować". Jeszcze mi końcówka została do przeczytania, ale już polecam. Dużo dobrej i wartościowej treści. Napiszę więcej jak skończę.

Marcelina zaczęła dziś czytać wyrazy 3- 4 literowe! Tak się cieszę, że powstrzymałam różne swe zapędy i poczekałam na jej czas sensytywny wrażliwy. Sprawdza się już po raz kolejny ta zasada by obserwować dziecko i rozwijać nowe umiejętności, gdy u dziecka pojawia się zwiększone zainteresowanie nimi. Czasem trudno się powstrzymać i czekać na właściwy moment 😉

Mamy ferie od szkoły muzycznej, ale w domu ćwiczymy w zasadzie codziennie. Zaliczyliśmy piękną wiosnę tej zimy, bo kilka dni było przepiękne słońce z dobrą temperaturą. Niemniej trochę mnie to martwi, by rośliny nie dostały później w kość. Dziś posiałam zielone, zioła i kwiaty do doniczek! Zrobiliśmy to razem z dziećmi, niezła była zabawa. Czyli można uznać za otwarty sezon ogrodowy 2020 🙂

Czuję, że nadchodzi koniec mojej przerwy od bólu głowy (zatoki mam chore), więc zmykam! Dobrej soboty!

6

Wiatr w żagle - tak się czuję, jakbym nabierała na nowo rozpędu, wiatru w żagle. Nakręcona jestem. Właśnie to sobie uświadomiłam. Pozytywnie nakręcona, żeby nie było wątpliwości 😉 Na nowo poczułam jak krew mi w żyłach szybciej płynie, jak no nowo otwieram oczy, odkrywam świat i jak mało jeszcze wiem! Nie wiem czyja to będzie edukacja domowa moja czy dzieci 😉

Od kilku dni jakoś intensywniej myślę o wychowaniu, uczeniu, byciu z dziećmi. Jeszcze więcej czytam, układam myśli w głowie i sercu oraz plany, pomysły na kartce. Realnie największą nowością będzie codzienna nauka gry na wiolonczeli, reszta w miarę regularnie funkcjonuje.

Ta reszta to: czytanie książek na głos, trochę matematyki, nauki pisania i czytania, katecheza, obserwacje przyrody itd.

Dopiero w tym tygodniu chyba do mnie dotarło, że my cały czas, odkąd są dzieci, prowadzimy edukację domową! hahah... często myślałam, że inni to czy tamto robią, że odważni, bo edukują w domu, że ja też bym tak chciała itd. Normalnie najciemniej pod latarnią 😉 My przecież TO robimy, wychowujemy i uczymy dzieci w domu. Nasze dzieci nie były dotąd w placówkach, więc wszystko co wiedzą nauczyły się w czasie przebywania z nami 🙂 Wiele z działań, które podejmowałam z dziećmi, nie określałam do tej pory jako ed, bo traktowałam jako naturalny etap rozwoju dzieci. I właśnie chyba cały sekret edukacji domowej polega codzienności i włączaniu w nią dzieci 🙂

Żeby nie było wątpliwości mam pełną świadomość początków naszej edukacyjnej drogi i jeszcze wiele przed nami.

Lekcja ornitologiczna 🙂

To takie wspaniałe uczucie, jakbym odzyskała siebie samą dla samej siebie! 🙂 Wiatr w żagle, power w sercu czy każde inne określenie świetnie określa moje uczucia 🙂