Generalnie to prowadzimy letnie życie w pełni, mamy sporo różnych spotkań, wizyt, małych wycieczek. Jak jeszcze dorzucimy dary z ogrodu, słońce, ciepło, lemoniadę i arbuzy to mamy pełnię letniego życia 😉 Z pewnym jednak rozrzewnieniem pomyślałam, że dziś ostania niedziela sierpnia! Zmobilizowana się dziś poczułam, by napisać ku pamięci o Marcelinie 😉 Zaskoczyła nas dziś ogromnie i tak bardzo, że do teraz co chwilę o tym myślę.
Zaskoczyła nas dziś swą odwagą. Była u nas zaprzyjaźniona rodzina i pod koniec ich wizyty Marcysia woła mnie na słówko, bym zaprosiła wszystkich do jej pokoju na jej występ. I zaprosiłam. Goście przyszli, kto mógł to usiadł (o krzesłach też M. pomyślała) i po krótkim kłopocie z cd zaczęła tańczyć. Na początku z lekką tremą a później na luzie po prostu tańczyła. Było to dla nas całkowite zaskoczenie, bardzo przyjemne i radosne. Zupełnie się tego po niej nie spodziewałam i tak bardzo się cieszę, że ma w sobie tą wewnętrzną odwagę do realizacji swych pragnień 🙂
Letnie tempo...
Byliśmy w szkole Marcelinę zapisać do zerówki w edukacji domowej, decyzję pozytywną mamy dostać na początku września wraz z nowym rokiem szkolnym. W związku z tym myśli moje intensywniej, zwłaszcza w sierpniu, krążą wokół nauczania domowego. Pomysłów mam trochę i zastanawiam się jak inne mamy ogarniają kwestie organizacji nadmiaru pomysłów 😉 Zapytałam się nawet HSlinum i @Mama.mnie.uczy, ale pomysły organizacyjne mają podobne do moich 😉
W zeszłym tygodniu byliśmy u logopedy i od września będziemy chodzić na zajęcia, ponieważ musimy wyćwiczyć kilka rzeczy. Bardzo fajne było to pierwsze spotkanie, zobaczyłam jak ćwiczyć i jak współpracuje M. z innymi.
Nasze życie jest dość intensywne, ale 15 sierpnia to był dzień kombo 😉 W naszej parafii powstała od kilku lat tradycja pielgrzymowania od jednej z wsi należących do parafii (co roku z innej) na odpust do kościoła parafialnego. W tym roku wzięliśmy w tym udział, było do przejścia ok. 10 km i z dziećmi jak najbardziej się da 🙂 Później szybki obiad w domu, wyskoczyliśmy na festyn do Lubuskiego Muzeum Wojskowego w Drzonowie z racji święta Wojska Polskiego, a na koniec spotkanie rodzinne na grillu.
W międzyczasie krążymy tu i tam, ostatnio dość intensywnie pieszo, a to na imieniny, urodziny, rocznice 😉 Nawet czasem mam poczucie, że zbyt intensywnie i zaczynam po cichu marzyć o długich wieczorach. Zabawne, że jesień wcale nie zapowiada się spokojniej 😉
Dzień z Powstaniem Warszawskim
01 sierpnia w rocznicę wybuchu Powstania Warszawskiego mieliśmy dzień tematyczny z Powstaniem Warszawskim. Dzień wcześniej wieczorem przed snem opowiedziałam im trochę o powstaniu i zapowiedziałam, że jutro w sposób szczególny będziemy się zaznajamiać z tematem.
Najpierw rano każdy z nas czyli Antek, Józek i Marcysia (ja nie, bo nie mam ;-)) ubrał się w narodowe koszulki, a do śniadania grały nam piosenki z Powstania Warszawskiego. Zaskoczyłam się, że wiele osób jeszcze nie pamięta o tym szczególnym dla Polaków dniu. Przekonałam się o tym, bo pomagaliśmy w przygotowaniu obiadu dla pielgrzymów, którzy akurat przechodzili przez naszą wieś i mało kto skojarzył czemu akurat dziś mamy te koszulki. Zrodziło to trochę fajnych rozmów 🙂
W ciągu dnia Marcelina zadawała wiele pytań, więc było sporo opowiadania. Nauczyliśmy się piosenki "Warszawskie dzieci" i poczytaliśmy jedną książkę w temacie (co uświadomiło mi, że mam jeszcze sporo braków w księgozbiorze ;-)), pomodliliśmy się o 15.00 koronką za Powstańców, staliśmy na baczność o 17.00 po uprzednim wyjaśnieniu sygnału, a wieczorem oglądaliśmy w tv Zakazane piosenki (i trochę jeszcze pośpiewaliśmy).
W ogrodzie i zagrodzie
W ogrodzie widać letnie życie, ale z dużą domieszką późnego lata by nie powiedzieć, że czuć jesienią. Wieczory już dłuższe, bociany odleciały, jaskółki gromadzą się na sejmikach i trajkoczą, kopciuszkowi wylęgły się młode, nasiona zbieramy, powoli porządkuję ogród, sezon główny pomidorowy uważam za zamknięty, choć jeszcze trochę będzie...... dużo by wymieniać 🙂
Nudy nie ma i jeszcze długo nie będzie 😉
Na pomidory w tym roku nie mogę powiedzieć złego słowa, są cudowne! Postawiłam na klasyczne, stare odmiany i to był strzał w dziesiątkę. Urosły znakomicie. W przyszłym roku powtórka 😉
Pomalowaliśmy kuchnię, spisałam wszelkie wymiary i będziemy mogli teraz obmyślać strategię kuchenną, bo następny większy wydatek to będą meble w kuchni! Mam wielką nadzieję, że nic innego nie wskoczy na listę pierwszeństwa.
Ponadto zainspirowałam się u @Tygrysimy na biblioteczkę, porozmawiałam z Onym i będziemy robić zimą swoją! Nie mieszczę się już książkami, zrobiłam im generalny przegląd i co mogłam to wydałam/sprzedałam (resztki mam do sprzedania/oddania na olxie). Reszty nie oddam 😉 Dziecięca biblioteka mieści się ledwo, ledwo.
I więcej już nie napiszę co wymyśliłam albo czym się zainspirowałam, bo mam ograniczony czas na realizację 😉
Mamy kolejny fragment działki zasiany trawą dzięki ogromnej pracy Onego, jeszcze dwa i będzie komplet! W tym zakresie wyprzedziliśmy plan o 2 lata 🙂
Pewnie zapomniałam o tysiącu spraw, o których chciałam napisać, ale Antek wzywa to lecę 😉 Takie to nasze letnie życie płynie 😉