Przeskocz do treści

4

Wrzesień to tradycyjnie tryb jesienny czyli szybsze spanie dzieci i więcej wieczorem czasu w domu 🙂 Wrzesień też nam przebiegł w dużym tempie i zaczęłam uznawać, że po prostu taki czas. Nie wiem czy będzie lepiej tzn. wolniej, ale jest w porządku. Nadrabiam na razie różne zaległe sprawy, spotkania i mam czas na bycie sama ze sobą 🙂 To najbardziej cenię w domowej edukacji ostatnio 😉

Uświadomiłam sobie, że nasz tryb życia w formalnej edukacji domowej zbytnio się nie różni od dotychczasowego, bo formalność nam nic nie zmieniła. Doszło nam więcej wyjść popołudniowych, bo szkoła muzyczna zajmuje nam 4 dni w tygodniu. Dużo, ale po tym roku będziemy mistrzami logistyki 😉 PKS wybitnie nam pomaga, bo chętnie z niego korzystamy. Pizzicato na wiolonczeli Marcelina codziennie ćwiczy, więc coś z tego grania chyba będzie. Jeszcze jestem pół kroku przed nią... hahha.. może sama nauczę się grać przy okazji. Budowę wiolonczeli Józek zna lepiej od Marcysi i na lekcji jest czasem jej rzecznikiem albo ściągą 😉 Generalnie na zajęcia uczęszczam z tercetem, poza wtorkiem, który zamówiłam dla SIEBIE 😉

'Przypadkiem' odkryłam kolejną, fajną mamę edukującą dzieci w domu. Rozśmieszyła mnie, bo okazało się w trakcie rozmowy że wiele nas łączy i podobnymi ścieżkami chodzimy 😉

Dojechaliśmy z Marceliną wreszcie do biblioteki i przepadliśmy! Kiedy przekroczyliśmy próg to zapach książek wywołał u mnie łzy w oczach, tak dawno w niej nie byłam 🙂 Zaopatrzyliśmy się odpowiednio i Łukasz Wierzbicki oraz Pippi Pończoszanka rządzą aktualnie w naszym domu 😉

W tym roku po raz pierwszy Marcelina wraz z zespołem MAKI brała udział w Winobraniowym korowodzie. Nie wiem czy nie po raz ostatni, bo mam jakieś mało przychylne myśli w związku z tym korowodem.

Postaram się następnym razem opisać nasz dzień domowy w ed dla swojej pamięci, a przy okazji może komuś się przyda.

Codzienności

Zastanowiłam się nad zeszłorocznym wrześniem i przypomniałam sobie, że byłam w ciąży! 😉 HAHAHA.. że Antek się urodził to pamiętam, ale że w ciąży byłam to już niekoniecznie :-)))) Urodziny były tydzień temu, Jubilat udawał, że umie dmuchać świeczkę a Józek mu wybitnie pomagał 😉 Przy okazji tortu zaśpiewaliśmy jeszcze kilku Jubilatom rocznicowym i urodzinowym życzenia 😉 Antkowi wpis na pamiątkę zrobię osobny!

Ogród mam delikatnie mówiąc zaniedbany, bo w priorytetach spadł piętro niżej i nie dałam rady. Niemniej nie poddaję się i zaczynam akcję odchwaszczania, zbierania plonów oraz przygotowania do zimy. Pomidory jeszcze zbieramy i nawet czasem ogórki, wykopki nie zrobione i czuję jak mnie nawołują ziemniaki "chcemy do stodoły" 😉

Mam nadzieję, że październik będzie wybitnie ogrodowy, w każdym razie zapowiedziałam Młodym akcję ogród na październik (to w ramach nauki przedmiotu: wychowania do życia ;-))

Panowie z Enea nam ścięli co nieco tych wierzb, ale musiałam powalczyć, żeby nie ścięli za dużo. Dwie gałęzie ścięli za dużo jak poszłam po Antka. Łyso teraz bardzo.

Wrzesień zakończyłam ciężką pokrzywką w połączeniu z dusznościami i sztywnieniem języka. Dziś mam poczucie jakbym wróciła do żywych i normalnie funkcjonujących osób 😉 Dziwne przeżycie, oduczyłam się chorowania i wiem, że bagatelizuję niektóre objawy nie traktując ich poważnie. I jedno najważniejsze, że mam wokół siebie osoby, na które mogę liczyć, które są gotowe do pomocy niezważający na swoje sprawy. Bardzo to umacniające!

Dziś ma święto moja ukochana Święta - Św. Teresa od Dzieciątka Jezus! I miesiąc różańcowy się zaczyna. Mamy plan zakończyć książeczkę różańcową z zeszłego roku, codziennie modlić się razem dziesiątką różańca, a co dodatkowo wpadnie to zobaczymy 🙂