Przeskocz do treści

43

Już nudne robi się to czekanie, bo czekamy nadal 😉
Zatem dziś nic o czekaniu nie będzie. Będzie o naszej pierwszej wizycie w naszej, nowej, przyszłej siedzibie, bez towarzystwa dodatkowego, połączonej z zaglądaniem do wszystkich kątów i zakamarków.
Pracę przy domu i ogrodzie mamy zapewnioną, nudy nie będzie. Roboty podstawowej sporo i nie wiem czy zdążymy do zimy. Najpierw myśleliśmy, że tak,
ale dziś po dokładnych oględzinach nie wiemy, bo wszystko zależy od stanu rogu jednej ze ścian. Myślę, że wszystko powinno się wyjaśnić do końca czerwca. Zapał mamy, więc jest nadzieja.
Formalnie jeszcze tylko energetyka nam została do przepisania, a tak już wszystkie papierki mamy. Jesteśmy pełnoprawnymi właścicielami, choć trudno nam samym w to uwierzyć 🙂

Poziom zagracenia pomieszczeń stodoły okazał się dużo mniejszy od naszych przewidywań. Nie ma jakiś wielkich rzeczy do wyrzucenia, trochę starych śmieci, które się posprząta i będzie ok. A tym się trochę martwiliśmy, bo nam się wydawało, że sporo śmieci, starych gratów i innych niepotrzebnych rzeczy będzie.

Trawa i chwasty wyrosły przez miesiąc do pasa! Masakra jakaś!
Dziki bez kwitnie jak oszalały. Znalazłam kilka fajnych krzaczków ozdobnych, kwiatów, róż... ciekawa jestem tym co za stodołą, bo niestety przez zarośla nie dotarłam tam.
Ony ma pierwsze zadanie - wykosić te chaszcze 😉
I ptaki przecudnie świergolą. I pięknie pachnie... ehh zakochałam się 🙂

 

18

Tego posta przymierzałam się napisać od dawna, ale jakoś nie miałam odwagi. Poza tym udostępniłam adres bloga osobom, które krytycznym okiem patrzą na nasz pomysł, więc się wstrzymywałam. Skłoniło to mnie jednak do przemyśleń, ze coś jest nie tak skoro nasze małżeńskie decyzje uzależniamy od innych. Zatem podjęliśmy domową dyskusję, wyciągnęliśmy na wierzch wszystkie nasze lęki, strachy, marzenia, nadzieje i po konsultacji z osobą znającą się na nieruchomościach podjęliśmy decyzję o zakupie domu do remontu z dużym ogrodem czy raczej łąką, która w przyszłości będzie pięknym ogrodem 😉

O dziwo, po podjęciu decyzji, mamy ogromny wewnętrzny spokój i pewność, że robimy dobrze, że to dla nas jest dobre z wielu względów. Sprawa posunęła już się do przodu, dostaliśmy pozytywną decyzję kredytową i prawdopodobnie do końca miesiąca podpisujemy umowę na kredyt i u notariusza.

Sama historia z bankami to niezła jazda, zwłaszcza w moim stanie pomroczności ciążowej. Najbardziej zawiedliśmy się na banku, w którym jesteśmy od kilkunastu lat.

Nasza kraina szczęśliwości stała się realna i bliska realizacji 🙂

 

przyszłe nasze chaszcze 😉