Przeskocz do treści

2

Czas nadrobić zaległości, bo nas koniec grudnia zastanie 😉 Wzięliśmy udział w tym roku udział w V edycji Matematyki na święta organizowanej przez Bajdocję. [nasz wpis z udziału w 2017 roku]. Udział dzieci: Marcelina l. 6, Józek l. 3, Antek l. 1 - Marcelina z Józefem wzięli udział czynny, a Antek mało przeszkadzający - co też bardzo się powinno liczyć 😉

W naszym wykonaniu tegoroczna edycja ma wymiar głównie adwentowo - kuchenny. Marcelina już dość sprawnie liczy, więc dobrze wykorzystywała tę umiejętność, a Józek po prostu się uczył.

Zrobiliśmy razem śledzie w zalewie - Józek kroił niezłe romby i prostokąty, a Marcelina odmierzyła potrzebne ilości składników do zalewy. Przy ziarenkach pieprzu trochę było niejasności, bo Józek włączył się naukę liczenia pod okiem Marceliny 😉

Było dużo o kształtach i figurach przy przygotowywaniu domku z piernika.

Kalendarz adwentowy to też liczby i różne działania matematyczne - odejmowanie, przeliczanie ile ubyło a ile zostało czasu do świąt. Wreszcie nie muszą już tłumaczyć ile zostało do narodzin Pana Jezusa, bo M. liczy sama 🙂

Tak więc to nasz skromny udział w projekcie "Matematyka na święta", powinnam pewnie to porozdzielać na osobne wpisy i bardziej opisać, ale inaczej nie dam rady 🙂

Pozdrowienia dla Wszystkich biorących udział w zabawie, a największe dla Organizatorki 🙂

1

Rysunki M. z ostatnich 15 minut, powstałe " na kolanie". Rysuje i maluje naprawdę dużo, dziś zaczęłam porządki z jej pudłem plastycznym. Ciekawa jestem co znajdę 🙂

4

Z nowym rokiem rozpocznę nową serię "Biblioteczka dzieci" i mam nadzieję, że uda mi się ją regularnie uzupełniać. Zwłaszcza czuję się motywowana za każdym razem jak zaglądam do biblioteczek na blogu Pietruszki, Zochacza i Jachola, ich mama dzielnie prowadzi ewidencję 🙂 Książek czytamy sporo,a w zasadzie coraz więcej i jak czytamy to często mam myśl 'o fajnie byłoby się nią podzielić'. Generalnie jak robi się cisza w domu to opcje są dwie: albo właśnie coś niszczą albo czytają książki 🙂

Dziś podzielę się częścią łupów okołoświątecznych:

  1. Opowieści biblijne na dobranoc - Jean E. Syswerda; ilustracje: Daniel Howarth

Najpiękniejsze w tej książce są ilustracje. Są urzekające ogromnie, takie jak lubię w książkach dla dzieci najbardziej. Dzieciom też ilustracje bardzo przypadły do gustu i były świetną inspiracją do rozmów. Obawiałam się trochę by nie były opowieści napisane zbyt infantylnym językiem, zbyt uproszczone i spłaszczone. Książka jest jednak napisana prostym językiem, który przemawia do dzieci i wprowadza w wydarzenia biblijne. Stwarza możliwość poznania wielu postaci biblijnych ze Starego i Nowego Testamentu, wielu z nich do tej pory Marcelina nie znała. Każda historia jest krótka, akurat tyle by przeczytać i porozmawiać o każdej postaci.
Krótka modlitwa proponowana w nawiązaniu do każdej historii jest fajną inspiracją do modlitwy i nauczenia dziecka modlitwy w każdej sytuacji i w każdym czasie.
My niekoniecznie czytaliśmy je na dobranoc, bo nie mamy tego zwyczaju. My na dobranoc śpiewamy 😉

Opowieści biblijne na dobranoc

 

2. Boże drogowskazy [dla dziewczynek] - Brat Tadeusz Ruciński

Tego Autora to zawsze mogę polecać w ciemno 🙂 Nigdy się na nim nie zawiodłam, pięknie tłumaczy i wprowadza w świat wiary dzieci. Robi to w taki sposób, że dorosły wiele z tego może się nauczyć. Ta pozycja również mnie nie zawiodła. "Boże drogowskazy" to książeczka, która zawiera wyjaśnienie Dekalogu, rachunku sumienia  oraz Przykazania Miłości Boga i drugiego człowieka. Wraz z pięknymi ilustracjami!
Brat Tadeusz wyjaśnia, obrazuje każde przykazanie - drogowskaz na zwykłych, codziennych przykładach, zrozumiałych dla dziecka. Łatwo wtedy dziecko sobie wyobraża i przyjmuje treść. Autor używa języka prostego, ciepłego i zabawnego,  jakby rozmawiał z dzieckiem, a używając często zdrobniałego sformułowania 'Mała" buduje pewną bezpośredniość. Fajnie prowokuje do odpowiedzi na zadawane pytania oraz do rozmowy.

"Przykazania - dziesięć dobrych drogowskazów, co uczą każdego, jak do domu Ojca trafić, jak mieć przyjaciół tysiąc, a może i więcej; jak mieć do świata całego wyciągnięte dobre, łagodne, przyjacielskie ręce."

I zaczęłyśmy się uczyć z Marceliną krótkich wierszyków, które są plecione w treść i podnoszą pozostałe walory książki. Jednak zdecydowanie jest to książeczka dla trochę starszych dziewczynek [6-7lat], za rok - dwa Marcelina wyniesie z niej o wiele więcej.

Dla chłopców są osobne, ale Józek jeszcze za mały to nie mamy 🙂
Przy okazji br. Tadeusza polecam redagowanego przez niego "Anioła Stróża" - jest super!

Boże drogowskazy