Przeskocz do treści

Rozradowane serce mam gdy słyszę te pieśni 🙂 Za każdym razem gdy je słyszę to są na pełny głos w całym domu i mój 😉

Kto z nami teraz śpiewa?

Wam też życzę takiego rozradowania! 🙂

4

Nie wiem jak u Was, ale ja po wpisie u Polly, uświadomiłam sobie, że zbyt często zapominamy o modlitwie przy posiłku. Najczęściej pamiętam ja, czasem Marcelina, ale Ony prawie wcale a o Józku nie wspominając 😉

Postanowiłam, że coś z tym zrobię i w połowie października dwa małe a' la plakaciki z modlitwą przed i po posiłku, żeby wymówek nie było, że nikt nic nie umie 😉 Aczkolwiek i tak wychodzi nam najlepiej spontaniczna 🙂

Powiesiłam koło stołu w kuchni na ścianie i tak niechcący powstaje galeria, a nawet szuflada będzie wisiała tylko haczyki kupię 🙂

Modlitwa przy posiłku [do pobrania w pdf]

Modlitwa przed posiłkiem – I | Jezus Chrystus

11

Mam niedobór słowa pisanego, bo odwykłam od zapisywania myśli i refleksji, które rodzą się podczas dnia czy modlitwy. Niepotrzebnie pozwoliłam sobie na luz w tej kwestii i dobry nawyk muszę na nowo wyrobić. Słowo pisane zawsze mnie porządkowało, pozwalało ubrać myśli, ogarnąć rzeczywistość a i łatwiej było mi wiedzieć co Pan Bóg chce ode mnie. Zapisywanie u mnie prawie zawsze wiązało się z modlitwą, z rozważaniem Słowa Bożego czyli ogólnie mówiąc z rozmową z Bogiem. Przez jakiś czas jeszcze trzymałam się samego rozważania bez zapisu, ale i to odpuściłam. Wiecie, krok po kroku i się cofałam "w rozwoju", najpierw odpuszczasz jedno a następne to już kwestia czasu. Skarłowaciałam.

Otrzeźwiła mnie niedawno przeczytana na którymś blogu myśl, że modlitwa musi być jako priorytet każdego dnia, że inne rzeczy można zaniedbać ale nie modlitwę osobistą, bo wszystko inne zacznie się sypać. To spostrzeżenie była dla mnie jak obuch w głowę na przebudzenie!

Najzabawniejsze, że ja to wszystko wiedziałam, ale nie wiedzieć czemu miałam zamknięte na to oczy. Trochę zachodzę w głowę czemu dałam się tak zwieść, że sprzątanie, gotowanie czy inne sprawy stały się ważniejsze, a modlitwę zostawiałam na potem... potem, które rzadko nadchodziło, bo brakowało mi sił czy chęci...

Zrozumiałam dlaczego od jakiegoś czasu chodziły/chodzą za mną różne pytania i nawet przykleiłam do szafy specjalną kartkę, by było prościej je zapisywać. Zapisywałam pytania, ale nie szukałam odpowiedzi. Teraz myślę, że to Pan mnie przywoływał, że zapraszał mnie do rozmowy z Nim, do modlitwy.

Zasiadłam wreszcie! I zasiadam teraz codziennie.

To było/jest jak otwarcie zamkniętych okien, jak wpuszczenie świeżego powietrza, złapanie wiatru w żagle...

i mogę oddychać 🙂

róża