Przeskocz do treści

8

Dzień dobry jeszcze w październiku! Mamy się dobrze, nawet bardzo dobrze 🙂 Nie wiem znowu jak dojść do komputera.. haha.. znaczy nie wychodzi mi. W dzień tematy same wyskakują 'do napisania koniecznie'. Myślę sobie, że wieczorem usiądę i napiszę choć parę słów, bo wiele wydarzeń/spraw/myśli mi ucieknie. Wieczorem jednak wygrywa Mąż, film i książka 🙂

Antoni bowiem jest cudny chłopak. Kocha matkę, bo w nocy śpi 😉 W dzień generalnie też śpi, ale zdarzają się dni kiedy ogłasza głośno i wyraźnie: "Matko poleż ze mną albo mnie noś", więc spełniam takie jego prośby też 😉 W ten sposób mamy nowe rytuały z dziećmi - zasoby domowej biblioteczki dziecięcej nam się wyczerpują w zadziwiającym tempie i przy okazji niejako ciekawe rozmowy prowadzimy. Dzieci i ich możliwości pojmowania, zapamiętywania wciąż mnie zaskakują!

Antoś podobny wizualnie jest do Józia, choć z Marceliny też coś ma - generalnie należy do rodziny 😉 Kolejny raz zaskoczona jestem jego maleńkością, rączkami, stópkami itd., choć położna mnie lekko obśmiała po spisaniu wagi Antka 😉

Z trójką widzę generalnie różnicę przy wpinaniu i wypinaniu dzieci z fotelików, bo mnie to trochę drażni. Reszty różnicy na razie. Marcelina jest przecudną siostrą, bardzo opiekuńczą, wrażliwą i spokojną. Józek okazał dwa oblicza - Antka całuje non stop, a Marcysię w nocy bije... na szczęście mija chyba już! Po powrocie ze szpitala dzieci jakieś duże mi się wydały, jakby miały przyspieszony kurs na rośnięcie 😉

W październiku jakoś tak naturalnie dużo zaczęło się dziać na polu a'la edukacyjnym. Piszę "a'la", ponieważ trudno jest mi jeszcze przestawić myślenie, że większość rzeczy, które robimy łapią się na edukacje. Jest tyle pięknych scen i wydarzeń z dziećmi. Nie mogę się nacieszyć, że mam możliwość to zobaczyć, usłyszeć. To wielka radość i dar od Pana Boga. To mnie motywuje do coraz bardziej świadomego wchodzenia w wychowywanie i nauczanie.

Bardzo polecam nowy magazyn KREDA, którego pierwszy numer ukazał się w poprzednim miesiącu. Tematyka dotyczy edukacji domowej, wychowania, rodziny. Generalnie myślę, że adresowany jest do rodziców, którzy chcą świadomie prowadzić swoje dzieci ku dorosłości, niezależnie czy edukując domowo czy posyłając do szkoły. Pierwszy numer mam przeczytany od deski do deski, bo nie da się czegoś pominąć, tak wiele ma ciekawej treści. Zakreślacz nawet poszedł w ruch 😉 Plusem tego magazynu jest tematyka tzn., że każdy kolejny numer będzie dotyczył innego zakresu w edukacji np. w listopadowym jest o edukacji finansowej. Jeszcze do niego wrócę i napiszę parę zdań, ale nie dziś.

Marcelina po domu już nie chodzi normalnie tylko kroczy i podskakuje tanecznym krokiem. Trafiła nam się naprawdę świetna Pani Nauczycielka w zespole tanecznym. Józek z nią śpiewa i tańcuje, aktualnie na liście jest "Czyżyku, czyżyku". Dodatkowo śpiewają na całego ze starą płytą Fasolek i bez nich też. Muszę to koniecznie nagrać, bo nie będzie to do odtworzenia! Najśmieszniejsze są sceny przy śniadaniu przy naśladowaniu duchów - łakomczuchów 😉

Moja historia porodowa nr 3.

Nie wiem czy napiszę swoją historię porodową nr 3. Na razie jeszcze we mnie to trochę pracuje i się układa. Najtrudniejszy pod względem psychicznym był dla mnie dzień przed porodem. Z perspektywy czasu widzę to tak jakby ktoś wyłączył mi logiczne i samodzielne myślenie. Nie umiem tego wyjaśnić, wytłumaczyć. Miałam poczucie osobistego dramatu i oddania tego porodu walkowerem. Zgodziłam się na cesarskie cięcie nie czekając na rozwój naturalny porodu. Noc przed operacją przeryczałam w poduszkę i spałam ok. 2 godzin.

Urodziłam przez cc w 40 tygodniu ciąży, dziecko po urodzeniu wg lekarza było z 37,5 tc. Poprzednie ciąże przenosiłam po ok 14 dni, więc i gdybym teraz zaczekała to byłby w normie. Sama cesarka była chyba dość trudna i długa. Aktualnie mam się bardzo dobrze, choć początek po był najtrudniejszy z dotychczasowych.

Mam żal do siebie, że nie poczekałam na naturalne rozpoczęcie/rozwinięcie porodu jak z Józiem. Modlę się tylko za to i uczę akceptować własny błąd, nie za wiele mogę więcej uczynić.

5

Trwam w zawieszeniu pomiędzy 38 a 39 tygodniem ciąży. Niby jeszcze popełniam mnóstwo rzeczy, bo czas się kończy, a z drugiej strony czekam na finał, by inne wprowadzić w życie 😉 Nie dogodzisz 😉 U nas powoli tryb jesienno - zimowy się włączył, a pierwszym tego objawem jest szybsze spanie dzieci. Generalnie powoli przeskakujemy z godz. 20.30 na 19.30, bardzo lubię ten czas, bo wieczory nam się małżeńskie wydłużają 🙂 I w ciąży już niedługo nie będę, więc będzie jeszcze większa przyjemność, bo marudzenie odejdzie o niewygodach i uciskach 😉

Dzieci drugi dzień smarczą się, a ja od dziś dołączyłam do nich. Mam poczucie, że dziś dogorywam... a jutro lekarz i pewnie będzie skierowanie do szpitala. Dziś nawet w dzień pospałam, książkę kolejną skończyłam i chyba na za wiele więcej mnie dziś nie stać 🙂 Torbę dziecka na wyjście mam spakowaną, dla siebie niestety jeszcze nie, ale czeka w gotowości na wypełnienie 😉

Mogę zameldować, że zgodnie z zamierzeniami z poprzedniego wpisu zaczęliśmy jego realizację. Dzieci o wiele więcej rozumieją niż się spodziewałam i przy okazji my też z tego korzystamy, a czasem nawet nasi goście.

Dzień ze św. Matką Teresą z Kalkuty  - zaczęliśmy wstępem przy śniadaniu, gdzie wyjaśniłam im mniej więcej zasady i po co chcemy się zaznajamiać ze świętymi. Swoją drogą nasze codzienne śniadania ewoluują od jakiegoś czasu i są jeszcze bardziej rozbudowane o rozmowy i czytanie książek w trakcie. Następnie po ogarnięciu podstawowych spraw domowych, włączyłam im film animowany o św. Matce Teresie, ale po ok. 5 minutach wyłączyliśmy, bo był za trudny dla Marceliny. Porozmawialiśmy jednak o Matce Teresie, co robiła, dlaczego i dla Kogo. I temat  wracał przez cały dzień fragmentami.  Wieczorem przy kolacji opowiedziała wszystko Tacie i zadziwiła mnie ilością zapamiętanych informacji oraz ich zrozumieniem.

8 września było święto Narodzin Najświętszej Maryi Panny i zapomniałam o tym... Duch Święty jednak działa, bo rano przypadkiem usłyszałam fragment audycji i mnie olśniło 😉 Zatem po wstępnym 'rabanie' i konkursie kto ma dziś urodziny zabraliśmy się za pieczenie tortu dla Maryi. To był dobry pomysł, bo był fajnym wejściem w rozmowę o Maryi, Jej Rodzicach i narodzinach. 

14 września było święto Podwyższenia Krzyża Świętego i najważniejsza okazała się dekoracja krzyża w naszym domu oraz rozmowa wynikła z tego. Wieczorem zaś wspólna modlitwa przy owym krzyżu.

Z Marceliną zaczęłyśmy jeździć w tym na akrobatykę, bardzo jej się podoba i nieustannie ćwiczy. Z kilku względów od tego tygodnia przenosimy się jednak do zespołu ludowego, bo znalazło się miejsce. Sama zainteresowana jeszcze nie może się zdecydować czy się cieszy 😉 Ćwiczeniami będzie musiała się zadowolić na własnym podwórku 😉

Generalnie to są na etapie budowania nowych baz, bo stale nie mogą się zdecydować na lokalizację. I w ciągłej gotowości do wycieczek, wiele mamy zaplanowane po narodzinach Antosia. Oby wyszło!

I rządzą jako królowie huśtawki, której wreszcie się częściowo dorobiliśmy. Częściowo, bo siedzisko będzie inne.

 

Stacey też mnie już odpowiednio na jesień nastraja 🙂